niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 30. 'Boję się,że znowu wszystkich zawiodę'

'-Jestem przerażona.Spotkajmy sie,błagam.'
'-Monika,co sie dzieje?! Dobra,za 15 minut tam gdzie zawsze!'-dostałam odpowiedź od Klaudii.


Akurat byłam w okolicy,więc wsiadłam w samochód i pokierowałam się w stronę ulicy półwiejskiej. Byłam w Poznaniu,więc pierwszą osobą,której postanowiłam powiedzieć o ciąży była Klaudia.Jest moją przyjaciółką odkąd tylko pamiętam. Między mną i Klaudią jest zupełnie inna relacja niż między mną i Natalią. Z Klaudią zawsze odbywałam bardziej poważne rozmowy, to z nią zawsze miałam swój pierwszy raz jeżeli chodzi o niektóre rzeczy. Zawsze była ode mnie odpowiedzialniejsza dlatego traktowałam ją często nawet bardziej jak starszą siostrę niż przyjaciółkę. Nie bałam się jej mówić czegokolwiek. Ufam jej bardziej niż komukolwiek innemu.Nawet Robertowi. Robert mnie zranił i to nie raz. A Klaudia nigdy. Zawsze jej się dziwiłam jak to możliwe,że ktoś może być aż taki idealny. Dlatego postanowiłam,że to ona powinna wiedzieć pierwsza. Pogadać o tym ze mną,coś mi doradzić. Wiem,że to Robert w sumie powinien wiedzieć pierwszy,ale jakoś narazie nie potrafię. Nadal ciężko mi uwierzyć,że jestem w ciąży.Że za siedem miesięcy będę matką. Dotarłam do umówionego miejsca i chyba po raz pierwszy będąc tutaj zamówiłam herbatę. W końcu kobiety w ciąży nie powinny pić kofeiny,a wiadomo,że teraz musze dbać o zdrowie nie tyle moje,co przedewszystkim tych dwóch małych istotek. Usiadłam przy stoliku i zobaczyłam biegnącą w moją stronę Klaudie.
-Monika co jest?! Co sie dzieje?!-spytała cała zdyszana.
-Spokojnie,oddychaj.-powiedziałam z uśmiechem,chociaż w głębi duszy krzyczałam z przerażenia. Bałam się tego momentu.Nie mam pojęcia jak jej o tym powiedzieć,jak komukolwiek o tym powiedzieć? Ja,młoda,rozkojarzona,roztrzepana,niezdecydowana i głupio uparta Jaworska-matką? Gdyby kilka dni temu ktoś mi to powiedział,z pewnością bym go wyśmiała. A teraz? Jestem przerażona,ale także jednocześnie szczęśliwa.Będę matką.
-Będziesz ciocią.I to podwójną.-powiedziałam cicho, początkowo poważnie,ale potem uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie tak to chciałam zrobić,ale wyszło jak wyszło.
-Słucham?! Spodziewacie sie małych Lewandowskich ?! O mój Boże, Jaworska matką! Moja mała Jaworska matką! Chodź tu kochana,się przytul!-Przytuliła mnie z całych sił. Po chwili jednak sie ode mnie odsunęła,chociaż jej ręce nadal spoczywały na moich ramionach.
-A jak Robert zareagował?
-Nie zareagował. Jeszcze mu nie powiedziałam.
-To na co ty czekasz? Aż będziesz chodzić z wielkim brzuchem i sam zauważy,że jesteś gruba? Aż taki głupi to on nie jest,zorientuje sie,że jego dziewczyna jest w ciąży!-Szczerość Klaudii pomimo,że była bezlitosna zawsze w jakimś stopniu pomagała i motywowała.
-Nie chcę mówić mu o ciąży przez telefon,weź przestań.
-To bierz tyłek w troki i do samolotu do Kiszynowa!
-Przecież i tak za dwa dni tam jadę. W tym czasie obmyślę sobie plan. A poza tym chcę tu trochę pobyć. W Poznaniu jestem raz na pół roku,a ty i tak mnie wyrzucasz...-żartując sobie z niej wygięłam usta w podkówke i udawałam urażoną.

***

Te dwa dni były dla mnie straszną katorgą.Wszyscy,którzy mnie znają dobrze wiedzą,że jestem straszną gadułą.A teraz? Jestem w ciąży i nawet nie mogę nikomu o tym powiedzieć. W sumie mogę,ale obiecałam sobie,że najpierw powiadomię o tym Roberta,a dopiero później wspólnie powiadomimy naszych bliskich. Idealny rodzinny obrazek. Męczy mnie jedynie jedno. Czy aby tylko na pewno jesteśmy gotowi na bycie rodzicami? Okej, Robert ma 24 lata,ale.... to nadal jest Robert.Czasami trochę bardzo głupi,denerwujący,nieuważny,wkurzający się jak wygrywam z nim w fife....Dzieci kochają jego,a on je. Nieraz się z resztą o tym przekonałam, będąc u Piszczków czy Błaszczykowskich,kiedy to i Sara i Oliwka nie odstępowały go na krok. Liczył się tylko wujek Robert,nikt inny.Świata poza nim nie widziały, podobnie zresztą jak ja.

***

Siedzę w samolocie.Za blisko godzinę będę w Kiszynowie,a ja zamiast się cieszyć,że po 4-dniowej przerwie spotkam ukochanego i będę mogła w końcu wszystko z siebie wyrzucić i go powiadomić to siedzę i to stresuję. Chyba nigdy nie czułam tak ogromnej obawy, jak w tym momencie. Nawet pisząc mature się tak nie czułam! Wysiadka..Wychodzę z samolotu i przechodząc przez Mołdawiańskie lotnisko kieruję się prosto do taksówki,do hotelu. Lewego spotkam dokładnie 10 minut przed rozpoczęciem meczu,super ważnego meczu z Mołdawią,który przesądzi o losach polaków w eliminacjach MŚ2014. Wiem,że mówienie mu o tym przed meczem to będzie chyba najgorsze co mogę zrobić,bo go zdekoncentruję,ale znając mnie pewnie palnę coś bez zastanowienia.
Wchodzę do hotelu,a tam kompletna cisza. Zero krzyków, zero odgłosów odbijanej piłki,gry na play station czy śmiechu Wasyla. Zero.Chłopcy widocznie wybyli już na ostatni trening,a po hotelu kręci sie tylko i wyłącznie obsługa. Wjeżdżam na 4 piętro i zajmuję pokój 258. Do meczu zostały mi niecałe trzy godziny. Jak przed każdym meczem Roberta,strasznie się stresuję. Wiem,że da sobie rade.Zawsze daje,ale to jest mecz reprezentacyjny,a wiadomo jak ostatnimi czasy Lewandowski radzi sobie w kadrze.Jest ciężko,zarówno mi jak i jemu. Chcąc się chociaż trochę odstresować postawiłam na ciepły prysznic.Weszłam do łazienki i stanęłam przed ogromnym lustrem.Podniosłam koszulkę i zaczęłam oglądać swój jeszcze płaski i umięśniony brzuch.Od zawsze byłam szczupła,więc ciężko myśleć mi o tym,że za jakiś czas mój brzuch będzie ogromnych rozmiarów.Głaskając się po brzuchu poczułam,że zaczyna się lekko zaokrąglać.
-Cześć skarbeńki.-szeptałam do tych dwóch małych istotek,wewnątrz mnie cały czas się uśmiechając i jeżdżąc dłonią po brzuchu.-jeszcze chwila i zobaczymy sie z tatusiem.
Miałam wziąć szybki prysznic,a kąpiel zajęła mi ponad trzy kwadranse.W końcu jednak cała zrelaksowana wyłoniłam się z zaparowanej łazienki.Ubrałam koszulkę reprezentacyjną z 'dziewiątką' na plecach,białe rurki i białe niskie conversy.Całość dopełnil złoty zegarek od ukochanego i delikatny makijaż.

***

Już się nie stresowałam.Nie aż tak bardzo.Cieszyłam się,że w końcu powiem Robertowi i oboje będziemy cieszyli się z tego,że za kilka miesięcy będziemy rodzicami.
Pod Stadionem nadal było mnóstwo kibiców ubranych w biało-czerwone barwy.Miło było widzieć,że pomimo tego jaki kryzys przeżywa nasza reprezentacja,kibice nadal w nas wierzą i nas wspierają.
15 minut do meczu...Chłopcy byli w szatni dodając sobie ostatnie słowa otuchy,przed pierwszym gwizdkiem,a ja stałam w holu przed wejściem na murawe.Reprezentanci Mołdawii powoli zaczęli sie schodzić.Polacy podobnie.Narazie wymieniliśmy między sobą tylko krótkie 'cześć' i każdy zajął sie własnym nosem.Z szatni wyszedł także reprezentacyjny napastnik i jak tylko mnie zobaczył podszedł do mnie i ucałował prosto w policzek.
-Boję się.Boję się,że nie strzelę i znowu wszystkich zawiodę.-mówił przygnębiony i smutny.
-Dasz rade.Jesteś przecież pogromcą Realu,pamiętasz?-zaśmiał sie lekko,ale po jego twarzy widziałam,że jest mu ciężko.-Trzymam za Ciebie kciuki,a w sumie to trzymamy.-powiedziałam i pogłaskałam się po brzuchu,dając mu znać do czego zmierzam. Spojrzał na mnie pytająco.
-Czy dobrze rozumiem i myślimy o tym samym?-uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.-Jesteś w ciąży?!-ponowiłam swój gest i widziałam jak niebieskie tęczówki mojego ukochanego robią się wielkości pięciozłotówek.
-A wiesz co jest najlepsze? Że to bliźniaki.
-Bliźniaki?! Kochanie to najlepsza wiadomość na świecie!-pocałował mnie i okręcił wokół własnej osi.
-Ale ciii, nic nikomu nie mów.Narazie.Nie rozpraszaj chłopaków przed meczem i przede wszystkim sam sie nie rozpraszaj!
-Obiecuję! Kocham Cie,wiesz?-ucałował mnie w policzek i ustawił się w rządku chłopaków z orzełkami na piersi.

______________________________________________________________________________
Dziendobry! Już z wami jestem! :)
przepraszam za tak późną porę,rozdział miałam dodać jutro,ale zobaczyłam,że dzisiaj mijają równe dwa tygodnie od poprzedniego rozdziału...poza tym jak zobaczyłam liczbę komentarzy to prawie się popłakałam.
dziękuję wam,za to co robicie,za to,ze jesteście,za wszystko! kocham was!♥
W ogóle muszę wam się pochwalić,ze w zeszły wtorek prawie zeszłam na zawał xd
byłam na prezentacji Lecha i może go kojarzycie,może nie ale Darek Formella stał półmetra ode mnie i dając mi autograf puścił mi oczko i sie tak ślicznie uśmiechnął! aaaa jako jedynej na dodatek! nie wiedziałam co mam zrobić,więc tylko się uśmiechnęłam :D wbijajcie na nowego bloga,a za wszelkie błędy mi wybaczcie,ale wczoraj byłam na 18-nastce,po 1 w nocy byłam w domu i od razu poszłam spać,a dzisiaj przed 6 rano już spać nie mogłam...jestem strasznie zmęczona,ale dodaje specjalnie dla was! trzymajcie sie!:)
+ przed 4 sierpnia rozdział sie jeszcze pojawi,bo potem wyjeżdżam,więc nie zostawię was bez i nadrobię pisanie w samochodzie,na plaży,gdzie sie da! :D buziaki!

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 29. 'Trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny.'

Po mile spędzonych dwóch dniach we Francji musieliśmy wracać. Co prawda Robert mógłby zostać,bo ze względu na noge nadal pauzuje,ale mnie wzywały obowiązki służbowe. Po wygranym finale Ligi Mistrzów* z Bayernem,w którym Robert uparł się,że wystąpi i wystąpił,a nawet strzelił dwie bramki dające zwycięztwo.Po Finale mieliśmy zaplanowany wyjazd do Polski. Drugiego czerwca,czyli dzień ostatniej kolejki Ekstraklasy zbliżał się wielkimi krokami. Oboje stwierdziliśmy z Robertem,że musimy być na Bułgarskiej w dniu meczu Lech Poznań-Korona Kielce z racji,że Kolejorz gra o Mistrzostwo Polski.
Ja jako rodowita Poznanianka i zagorzała kibicka Lecha i Roberta jako jego kibic i były zawodnik stwierdziliśmy,że nie możemy opuścić tego meczu.

Dzień drugiego czerwca,Stadion Miejski przy ulicy Bułgarskiej. Wraz z Robertem siedzimy w loży Vip. A obok nas najlepszy skład Lecha jaki chyba kiedykolwiek istniał. Zawodnicy z kadencji gdy Robert jeszcze grał w poznańskiej drużynie,głównie z sezonu 2009/2010. Między innymi Sławek Peszko-przyjaciel Roberta,którego już poznałam,ale także Semir Stillić,Jakub Wilk,Grzegorz Wojtkowiak. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu,że marzenia jednak się spełniają.Wystarczy po prostu uwierzyć w siebie i dąrzyć do postanowionego sobie celu,a cały świat będzie u naszych stóp.
Mecz trwa a ja siedzę jak na szpilkach.Strasznie się denerwuje jak zakończy się ten mecz. W koncu słychać ostatni gwizdek sędziego i... Lech Poznań po raz siódmy  w historii zdobywa Mistrzostwo kraju!** Euforia,radość i przede wszystkim duma kibiców jaka panuje na stadionie jest nie do opisania.
Chwytam Roberta za ręke i zbiegam z trybuny,wbiegając na boisko. Podbiegam do chłopaków,którzy płaczą ze szczęścia i rzucam się w ramiona najpierw Jasminowi,a potem wszystkim pozostałym.Także Łukaszowi. Wszyscy razem,wspólnie z kibicami śpiewamy najpierw hymn,a potem także kibicowskie przyśpiewki.Nie powiem,ale zdziwiło mnie,że Robert także wszystkie zna!Niby grał w Lechu dwa lata,ale nie sądziłam,że aż tak się w to czuje.
Cały czas czuję jak Lewandowski trzyma mnie za ręke,lub czule obejmuje,czemu bacznie przygląda sie Łukasz. Myślałam,że wszystko sobie wyjaśniliśmy,ale po jego minie widzę,że to wszystko go boli.
A ja nie chcę go ranić. Więc puszczam rękę ukochanego i przytulam się do Łukasza, a on obejmuje mnie swoimi silnymi ramionami. Sama tak naprawdę nie wiem co robię,ani dlaczego,ale to było po prostu silniejsze ode mnie. Kocham Roberta,to wiem na pewno. Ale czy po jednorazowej przygodzie czuję coś do Łukasza? Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia. Wiadomo,jakiś sentyment zawsze będę do niego miała w końcu wylądowaliśmy razem w łóżku,ale czy przez zwykły sentyment czułabym to co czuję teraz?
Odsuwam się od blondyna i patrząc w jego niebieskie tęczówki wyszeptuję tylko krótkie 'przepraszam' i odchodzę.

Zdziwiła mnie jedynie reakcja Roberta. Myślałam,że będzie miał o to do mnie pretensje,a on gdy do niego podeszłam i się przytuliłam,musnął wargami moje czoło. Nie za bardzo zrozumiałam tej reakcji,ale cieszyłam się,że mój niekontrolowany wybryk nie będzie nas kosztował rozstania,jak to było kilka miesięcy temu.
Po świętowaniu Mistrzostwa Polski,zostałam jeszcze w Poznaniu na kilka dni,a Robert wyjechał na zgrupowanie reprezentacji do Kiszynowa. Ze względu na to,że podczas ostatnich wyjazdów coraz częściej źle się czułam,było mi słabo,a nawet wymiotowałam postanowiłam udać się do lekarza. Nigdy nie cierpiałam na żadną chorobę lokomocyjną,chociaż bardzo dużo podróżowałam. Wątpiłam,że w wieku prawie dwudziestu lat wykryją u mnie coś takiego,ale wiadomo świat medycyny jest nieprzywidywalny i wszystko może sie zdarzyć. Z racji,że nadal byłam w Poznaniu postanowiłam pójść do mojej ukochanej pani doktor,która była ze mną od moich narodzin. Moi rodzice znają ją bardzo dobrze,więc tak naprawdę była dla mnie niemal jak ciocia.
Wchodząc do kliniki zauważyłam,że od wielu lat nic sie tu nie zmieniło. Delikatnie pomarańczowe ściany,jasne meble i cały czas ta sama blondwłosa recepcjonistka.
-Dzieńdobry, ja przyszłam do pani doktor Maćkowiak.
-Pani doktor za chwilę tak naprawdę kończy swoją zmiane,ale spytam czy zdoła przyjąć jeszcze jedną osobę.
-Dziękuję bardzo.-odpowiedziałam i posłałam jej serdeczny uśmiech.
-A jak się nazywasz?-blondynka także obdarowała mnie ciepłym uśmiechem odchodząc od biurka.
-Monika Jaworska.
Weszła do gabinetu,a już po chwili wróciła.
-Możesz wejść,pani doktor poświęci ci kilka minut.

Weszłam do śnieżnobiałego gabinetu,w którym czekała na mnie moja 'ciocia'.
Ze względu na to,że mało chorowałam,więc bardzo rzadko tu bywałam pani Paulina przywitała mnie z wielkim uśmiechem na twarzy i mocnym uściskiem.
-Monika,ale ty wyrosłaś!
-Oj tam,wcale nie.Jedynie kilka kilogramów i centymetrów mi doszło,ale to wszystko. Wiadomo lata lecą.
-Co Cie do mnie sprowadza?-spytała i poszła szukać mojej kartoteki lekarskiej,z którą wróciła zanim zdąrzyłam odpowiedzieć.-Jeju,naprawdę długo Cie tu nie było.Ostatnio w lipcu 2011.A mamy czerwiec 2013.Cóż odporności nie jeden może Ci pozazdrościć.-powiedziała na co obie lekko się zaśmiałyśmy.
-Zaczęło mnie niepokoić,że od blisko półtora-dwóch miesięcy podczas moich wyjazdów za każdym razem jest mi niedobrze,albo wymiotuje. Z resztą ostatnimi czasy nie tylko podczas wyjazdów.Jak ostatnio w Dortmundzie podczas biegania też nie czułam się najlepiej.Być może to z przemęczenia. Jak tylko jestem w domu to ćwiczę i ćwiczę, pomagam Robertowi w samodzielnych treningach no i ciągle mam jakieś wyjazdy co się równa z częstym lataniem samolotami czy pociągami.
-To myślę,że możesz pogratulować zarówno sobie jak i Robertowi,bo na 85% jesteś w ciąży,ale żeby się jeszcze upewnić skieruj się tutaj.-odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy,podając mi małą karteczkę z jakimiś lekarskimi bazgrołami. A ja siedziałam półprzytomna i w myślach analizowałam to co właśnie usłyszałam.Ja i ciąża? Owszem,żartowałam ostatnio z Bobciem,że urodzę mu całą drużynę piłkarską,ale nie sądziłam,że stanie się to tak szybko. Mam niecałe 20 lat! Nie jestem jeszcze gotowa na dziecko.Chyba. Bez słowa wstałam i wyszłam z gabinetu. Nogi same poniosły mnie pod sale,która zapisana była na małej karteczce.

***

Czyli stało się. Jestem w ciąży. Połowa drugiego miesiąca. Ja,jestem w ciąży. Pod przychodnią wsiadłam do samochodu i jedynie przyglądałam się małemu zdjęciu,które przed chwilą dostałam od lekarza.
Zdjęciu,na którym sa moje maleństwa.Dwa maleństwa. Owoce miłości mojej i Roberta. Jeszcze pół godziny temu twierdziłam,że nie jestem gotowa na bycie matką.A teraz? Siedze i wyobrażam sobie Roberta z dziećmi i to jak nasze życie będzie wyglądało. Pierwsze zmienianie pieluch,wspólne spacery i pierwsza szkoła. 
Nie wiem tylko jak powiedzieć o tym Lewemu. Od zawsze w życiu kieruję się tym,że trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny.Tym razem jest tak samo.
Ale z racji,że Roberta i mnie dzieli jakieś 700 kilometrów nie bardzo mam możliwość powiedzenia mu o tym.Nie chcę robić tego przez telefon czy skype. Z drugiej strony muszę komuś o tym powiedzieć.Tylko komu jako pierwszemu?

____________________________________________________________________________
Jestem,wróciłam!
Pomimo,że w rozdziale wszystko i nic,pomieszane jak cholera to mam nadzieję,że wam sie spodoba.
Na pewno nie każdy z was jest kibicem Lecha czy coś i od razu was za ten wątek przepraszam,ale napisałam ten rozdział po przegranym meczu Lech-Legia i musiałam dać upust moim smutkom.xd 
Jestem takim super informatykiem,że w końcu zrobiłam jakiś porządny wygląd tego bloga,nad nowym jeszcze muszę popracować i oczywiście zapraszam na niego! Prolog,bohaterowie i zapowiedź już jest! :)
Trzymajcie się i życzę wam udanych wakacji,które już trwają! buziaki! : ***

cant-forget-this-love.blogspot.com

PS.nie planowałam całej tej ciąży. W sumie sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może dlatego,że nie chciałam konczyć tego opowiadania a coś musiało dziać sie dalej? być może.mam w każdym bądź razie nadzieję,że wam sie spodoba.

*moja wyobraźnia. Bayern w rzeczywistości wygrał finał LM.
** koja wyobraźnia numer dwa, Lech Poznań został wice mistrzem Polski.

wtorek, 2 lipca 2013

Nowość.

Powiem szczerze,że nie planowałam robić tego już teraz,ale stało się to tylko i wyłącznie pod wpływem jakiegoś impulsu. Miałam to opowiadanie w planach już dawno,ciągle jakieś nowe pomysły krążyły mi po głowie i stało się! Powstalo nowe opowiadanie. Mam napisany dopiero prolog,który powinien zostać opublikowany za kilka dni i to na tyle. Na pewno tutaj rozdziały będą pojawiać się częściej niż  na nowym, bo chcę historię Moniki i Roberta skończyć i dopiero rozwijać drugą historię.Czyją? Zapewne niektóre z was zorientują się po nagłówku.Nowa historia jest zupełnie inna niż ta.Nie będzie nagłej miłości,która w nich wybuchnie.Nie, to opowiadanie będzie zupełnie inne. Przechodzę ostatnio trochę cierpienia i muszę dać temu upust.A najbardziej mogę rozładować się dzięki pisaniu. Mam jedną tylko obawe. Aleksandar czyli bohater nowego opowiadania nie jest taką wielką gwiazdą jak Robert i boję się,że może to wszystko nie mieć takiego rozmachu jak to. Ale szczerze? Nie obchodzi mnie liczba komentarzy tylko ich jakość i stali czytelnicy,którzy mam nadzieję mnie nie opuszczą. Wiadomo komentarze i wyświetlenia są ważne bo dają mi moc i motywajcę,ale nie są najważniejsze. Tutaj rozdział pojawi się myślę jeszcze w tym tygodniu. Jeszcze raz życzę wam miłych wakacji. Mam nadzieję,że będe mogła na was liczyć,buziaki,trzymajcie sie!:*
Monika.

http://cant-forget-this-love.blogspot.com/