środa, 27 lutego 2013

Rozdział 12. 'O to sie kochana martwić sie musisz....'

Wierzę w miłość. Tą prawdziwą bez chęci posiadania, bezinteresowną. Tą, która uszczęśliwia i daje sens istnienia. Wierzę, że można żyć dla kogoś, budzić się i czekać na jeden uśmiech, jedno spojrzenie. A co najważniejsze – wierzę, że jestem w stanie Ci taką miłość ofiarować.

***

Obudziłam sie rano z niezwykłym odczuciem spełnienia. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie kawe i zdałam sobie sprawę,że tak naprawdę do końca wakacji zostały 3 tygodnie, a ja nic szczególnego nie róbiłam. Za 2 dni jedynie lecę z Robertem do Warszawy na zgrupowanie do meczu z Andorą.Cieszę się,że poznam wszystkich chłopaków,będę mogła przeprowadzić z nimi wywiady i tego podobne sprawy.Nagle zadzwonił mój telefon:
-Halo ?-odezwałam się.
-Możesz być u mnie za 2 godziny?
-Okej, nie ma problemu. :)

Tylko jak ja się tam dostanę? Będę musiała zadzwonić po taksówkę...Cholera, muszę kupić sobie samochód. W sumie pieniadze mam więc nie będzie to dla mnie większym problemem. Jak na zawołanie dostałam smsa od Roberta. :

" Mogę dzisiaj coś dla Ciebie zrobić ? Zawieźć gdzieś bądź potowarzyszyć ? :)"

"Kochany, jesteś jak grom z jasnego nieba.Za 2 godziny mam być u Agaty, ale mam nadzieję, że nie jadłeś jeszcze śniadania i zjesz je ze mną. :* "

"Będę za pół godziny. + Liczę na naleśniki o których tyle nie nasłyszałem od Kuby :*" 

No dobra jak chce naleśniki to dostanie naleśniki :). Poszłam tylko na górę umyć się i ubrać. Włosy związałam w kitkę i ubrałam krótką ciemno-fioletową sukienkę w małe kwiatki. Wyglądałam dosyć uroczo. Za niedługo mial być Robert więc poszłam przygotować śniadanie. Po 15 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je a za nimi stał mój ukochany. Teraz to ja przejęłam pałeczkę, więc wciągnęłam go do swojego mieszkania namiętnie całując.Lewy był zaskoczony takim przywitaniem ale na jego odpowiedź nie czekałam długo.Nie liczyłam czasu,ale ta chwila trwała dosyć długo. Robert zaczął ręką błądzić po moim brzuchu,udzie aż w końcu wsadził delikatnie dłoń pod moją sukienkę a jak jak głupia odskoczyłam od niego jak poparzona. Wspomnienia wróciły,a ja zapomniałam,że obejmuje mnie Robert a nie Paweł.
-Przepraszam... nie wiem co we mnie wstąpiło, po prostu mnie poniosło...
-Robert,nie masz za co przepraszać, ja po prostu nie jestem jeszcze gotowa po tym co było kiedyś...-cieszyłam sie,że Robert nie dociekał,że po prostu mnie przytulił.

-To jak z tym śniadaniem ?- próbował zmienić temat z usmiechem na twarzy, odwzajemniłam uśmiech, wzięłam go za ręke i zaprowadziłam do kuchni.
-Tak rozmawiamy,rozmawiamy a ty sie tu jeszcze nawet dobrze na zagospodarowałas.Nie potrzebujesz pomocy w tych wszystkich zakupach? -zaczął Robert dosyć poważnie po wszystkich naszych wygłupach.
-Dzisiaj nie za bardzo mam czas bo do Agaty jade i wgl, ale wszystko co będe miała zamiar kupic czy zrobić to po przyjeździe z Warszawy.Narazie tylko musimy jakiś samochód dla mnie znaleźć,pieniądze mam więc możemy kupić coś nawet na dniach.
-Spokojnie,narazie będziesz jeździć jednym z moich.- powiedział i wyciągnął z kieszeni kluczyki.
-Nie Robert, ja naprawdę chcę się usamodzielnić...
-Monika nie kłóć sie ze mną bo i tak nie wygrasz.-posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów a ja wręcz musiałam go pocałować.
-Dziękuję.-zdąrzyłam powiedzieć między pocałunkami.

Robert zawiózł mnie do Błaszczykowskich mówiąc,że później przywiezie mi mój-jego samochód. W drodze do drzwi zastanawiałam się jaka będzie jej reakcja ? Rzuci mi sie na szyje z tęsknoty ? Czy może wpuści mnie do środka, ale troche zezłoszczona tym,że nic jej nie powiedziałam? Zadzwoniłam do drzwi cała podenerwowana :
-Cześć.-uśmiechnęła sie i pocałowała mnie w policzek.Zachowała sie jakby nie widziała mnie jeden dzień ale to w sumie dobrze,przynajmniej nie muszę wysłuchiwać kazań :)
Weszłam do środka.
-Kawy czy herbaty ?
-Kawy,zdecydowanie!
-A teraz sie tłumacz. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że przyjeżdżasz ? Wyjechałabym po Ciebie na lotnisko, mogłabyś sie tu zatrzymać..
-Aga naprawdę nie było takiej potrzeby.Chciałam po prostu zrobić wam wszystkim niespodzianke, że jestem w Dortmundzie. A, że przy moim ostatnim wyjeździe najbardziej zraniłam Roberta to chciałam jemu jako pierwszemu sie pokazać...
-No fakt, zraniłaś go i to bardzo. Długo nie mogł sie pozbierać.. A na ile przyjechałaś i gdzie sie zatrzymałaś?
-Przyjechałam w sumie na dosyć długo... bo na stałe. A zatrzymałam...-nie zdąrzyłam dokończyć zdania bo Agata mi przerwała.
-CO ?! Na stałe? O mój Boże, o mój Boże!-rzuciła mi sie na szyje z największą siłą jaką posiadała.
-Naprawde ?! Na stałe ?! Nie kłamiesz mnie? -widziałam jak z podniecenia świecą jej sie oczy,aż mi samej sie płakać zachciało,że tak bardzo sie ucieszyła.
-Tak, naprawdę.
-Czekaj,czekaj a co ze studiami ? Gdzie teraz mieszkasz, mam nadzieję ,że nie w żadnym hotelu.
-O to sie kochanie martwić nie musisz....

Opowiedziałam wszystko Agacie do końca i zmyłam sie do własnych czterech kątów. Nic tak naprawdę dzisiaj nie robiłam,a mimo to byłam wymęczona. Więc tylko doczłapałam sie do łóżka i zasnęłam :)

_____________________________________________________________________________-
Nie bijcie mnie za to 'coś' ale naprawdę to co sie ostatnio dzieje to jakaś totalna katastrofa. Poza tym jakiś czas sielanki i nudów musi być po tym jakie emocje wywarły na was poprzednie rozdziały, z tego co wiem polały sie łzy co oczywiście zamierzone nie było :D
a teraz tak co sie ostatnio dzieje ? Otóż ja, mądra Monika w poniedziałek złamałam sobie palec wskazujący u prawej ręki i jestem kaleką -.-. Napisanie tego rozdziału było dla mnie ogromnym wyzwaniem dlatego, że napisanie na blogu każdego rozdziału zajmuje mi koło godziny z przerwami a ten zająl mi dużo więcej czasu. Ale postaram się pisać co środe i was nie zawieźć, ale nie gniewajcie sie jak rozdział spóźni sie dzień bądź dwa. Ekstraklasa wróciła i dla mojego poznańskego zespolu rozpoczęła sie bardzo dobrze. Legia przegrała my wygraliśmy 4:0 z Chorzowem i brakuje nam 1 punkt do pierwszego miejsca w tabeli. A oglądałyście wczoraj Lewego u Kuby? Ja niestety nie dałam rady,ale napewno odrobie i pamiętajcie o dzisiejszym meczu ćwierćfinału Pucharu Niemiec, Borussia gra dzisiaj z Bayernem! Miejmy nadzieję,że wygrają. Ja trzymam kciuki ,a wy ? Trzymajcie sie ciepło buziak ♥ :*

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 11. 'Historia lubi sie powtarzać'

Chciałam być Twoim małym planem na przyszłość, drobną kobietą, która wielbiłbyś nad życie. Oczkiem w głowie, któremu zawsze zapewniałbyś bezpieczeństwo.Czasem wściekłą osobą, którą potrząsnąłbyś za ramiona i szepnął "Wyluzuj, i tak Cie kocham.". Chciałam żyć z Tobą wiecznie i każdego dnia móc Cię kochać coraz bardziej. Ale czy nam sie uda ?

***

Tydzień później.

Siedzę w samolocie na trasie Poznań-Dortmund.Tak. Zdecydowałam sie zaryzykować.Nikt nie wiedział o moim wyjeździe prócz mojej rodziny. Tam w Dortmundzie chciałam zrobić im wszystkim niespodzianke.Przez internet wynajęłam sobie mieszkanie więc byłam w sumie przygotowana na wszystko. Pierwszą osobą, której chciałam sie pokazać był Robert, więc kiedy tylko wylądowałam wsiadłam do taksówki i poprosiłam o trase na Signal Iduna Park. Wiedziałam, że Lewy ma teraz trening. Pan Roman w dyżurce znał mnie doskonale więc na stadion wpuścił mnie bez problemu. Byłam baardzo zdenerwowana tym jak na mój widok zareaguje Robert. Początkowo szłam pewnym krokiem, ale zbliżając sie do drzwi wejściowych na murawe szłam coraz bardziej nieśmiale, zrobiło mi sie gorąco. Weszłam na murawe. Chłopcy biegali kółka na rozgrzewke, trenera nie było. I wtedy poznałam tak dobrze znaną mi sylwetke. Nikt by mnie tak naprawdę nie zauważył gdyby Reus nie zawołał: 
-Ooo! Kto to nas odwiedził!

Wtedy też w moją stronę spojrzał mój ukochany. Jego mina była nie do opisania. Lekko sie do niego uśmiechnęłam. Ukochany zaczął biec w moim kierunku. Od razu poczułam jak unoszę się nad ziemie a Robert razem ze mną na rękach obraca sie wokół własnej osi. W końcu postawił mnie na ziemi i zaczął całować. Jego pocałunki były tak zachłanne, że od razu wyczułam jak bardzo za mną tęsknił.
-W końcu do mnie wróciłaś-powiedział między pocałunkami-nie zostawiaj mnie już więcej.
-Nie zostawie Cie. Zostane z tobą na zawsze.
-Robercik, później sie sobą nacieszycie.Daj nam tez sie przywitać.-powiedział jeden z chłopaków.

W końcu Robert oderwał sie ode mnie i powiedział :
-Wyglądasz piękniej niż kiedykolwiek.
-Dziękuję.-delikatnie pogłaskałam jego twarz ręką.Zaczęlam witać się z chłopakami. Większość z nich mówiła mi, że cieszą się iż mnie widzą i, że Robert znowu będzie szczęśliwym sobą. Do końca zostało zaledwie 10 minut, więc Robert kazał mi na siebie zaczekać. Trening dobiegł końca. Lewy był już przebrany. Chciałam, żeby odwiózł mnie do mojego nowego mieszkania ale on sie uparł,że najpierw jedziemy do niego na kolacje.
-Na ile przyjechałaś w odwiedziny ?
-Ale ja nie przyjechałam w odwiedziny. Przyjechałam bo wiem,że chcę być z tobą i nic innego sie nie liczy.-Robert uśmiechnął sie. Akurat staliśmy na czerwonym świetle więc Lewy ujął moja twarz w dłonie i zaczął całować.Dojechaliśmy na miejsce.Nawet nie braliśmy moich walizek z bagażnika, Lewandowski objął mnie ramieniem i poszliśmy w strone domu. Dopiero teraz wpadłam na to, że muszę napisać do Agaty, że jestem w Dortmundzie.Nie chciałam żeby dowiedziała sie od Kuby.

"Kochana jestem w Dortmundzie, tymczasowo u Roberta.Spotkajmy sie jutro a wszystko ci opowiem.buziaki;*"

 Robert od razu wziął sie za przygotowywanie posiłku, bez chwili zastanowienia dołączyłam do niego.
-Kochanie w czym mogę Ci pomóc ?
-Sam coś przygotuję piękna.- dostałam buziaka w sam środek czoła.
-Weź nie narzekaj,przygotuję chociaż sałatkę, przystojniaku.-puściłam do niego oczko.
Razem zrobiliśmy kolacje i zasiedlismy do stołu.
-A co ze studiami? -zapytał. Wiedziałam, że nie unikne tego pytania.
-Głupia sprawa.Za późno chciałam sie zapisać i nie było już miejsca więc złożyłam papiery do tutejszej.
-A zamieszkasz ze mną ?
-Robert, za wcześnie na to nie uważasz ? Mam wynajęte mieszkanie więc dam sobie rade :)

Potem usiedliśmy przed telewizorem. Troche sie wygłupialiśmy,całowaliśmy.Koło 23 :
-Robert jest już dosyć późno, będę sie zbierać.
-Odwiozę cie.

Lewy odwiózł mnie do mojego mieszkania. Pożegnał gorącym pocałunkiem i odjechał.A ja wreszcie mogłam zostać sama w swoim pierwszym,własnym mieszkanku. Było bardzo przytulne,oczywiście będe musiała się troche nad nim napracować żeby było idealne ale jak narazie daje rade.Teraz tylko zaniosłam walicki na góre i położyłam sie do łóżka w sypialni. Nie mogłam zasnąć, wszystkie emocje nadal mną władały. Radość, że w końcu mogę być blisko mojej przyjaciółki, szczęście,że mogę być z ukochanym mężczyzną,studiować na dobrej uczelni ale także smutek i tęsknota za rodzicami,za moim ukochanym Poznaniem,znajomymi...
Za 2 miesiące zaczynam studia więc mam dość dużo czasu na ulokowanie sie tutaj i przede wszystkim znaleznienie poważnej pracy.Narazie nadal pracuje dla tamtej strony ,ale na dłuższą mete mi to nie wystarczy. Cóż, witaj Dortmundzie!

___________________________________________________________________________

jest 11 rozdział. Troche masło maślane, ale obiecałam  rozdziały co środe więc jest :)
Troche sie stresuje bo tu już dodałam 11 rozdział, a w zeszycie męczę się z 19... Niby mam pomysł na to opowiadanie, ale najpierw musze zrobić jakieś wprowadzenie i pisanie idzie mi coraz wolniej. :c
Dzięki za miłe komentarze, oczywiście nie obraże sie jak napiszecie co wam sie nie podobało i co byściie zmienili, wręcz przeciwnie. :) wasza ilość z rozdziału na rozdział coraz bardziej rośnie co mnie baaaaaardzo cieszy .:) + Przepraszam ,ale musze. Teodorczyk w Lechu już teraz ♥ ahhh :D a Lewandowski chyba jednak w Bayernie, załamie sie-.-
pamiętajcie czytasz=komentujesz.
buziaki :**


środa, 13 lutego 2013

Rozdział 10. 'Do zobaczenia , kiedyś...'

Kiedyś się z Niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu ani miesiącu.Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie sie pojawiać jego twarz.Nie mogę wykreślić Cie ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też 'jesteś w moim życiu zbędny' -bo nie jesteś.
W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie.... ale nigdy nie byłeś mój.

***

O wcześniejszym wyjeździe zaczęłam myśleć bardzo poważnie. Byłam już tak naprawdę na to całkowicie gotowa, ale zrezygnowałam ze względu na Agate. Nie chciałam robić jej przykrości bo nie wiedziałam kiedy znowu będziemy mogły sie zobaczyć. Te trzy dni minęły magicznie szybko.Jutro wylatuje do domu. Dzisiaj postanowiłam urządzić kameralny wieczór podczas, którego będe mogła się pożegnać z chłopakami z Borussi, z ktorymi bardzo sie zbliżyłam. Co do Roberta... pisał do mnie jeszcze kilka razy,dzwonił a na wieczorze pożegnalnym sie nie pojawił. Czas nadal leciał jak szalony, za godzine muszę być na lotnisku. Spakowałam więc wszystko do końca, dopiłam kawie i zaczęłam żegnać sie z moimi kochanymi Błaszczykowskimi.Niestety ani Kuba, ani Agata nie mogli mnie zawieźć na lotnisko, więc zadzwoniłam po taksówke. W drodze na lotnisko zastanawiałam sie nad tym wszystkim za wydarzyło sie przez te półtora tygodnia. Robert w tak krótkim czasie stał mi sie bardzo bliski, wyjątkowy.Był spełnieniem wszystkim moich marzeń. Dojechałam na lotnisko, kierowałam sie już w stronę odprawy i wtedy ktoś mnie zawołał. Odwróciłam sie a w moją stronę biegł Robert. Nie chciałam by mówił cokolwiek, jego słowa za bardzo by bolały. Miał mnie tylko całować.Tak też zrobił, zupełnie jakby czytał w moich myślach. Jak to Robert całował delikatnie. Mi jednak go bardzo brakowało przez te wszystkie dni i całowałam go bardzo zachłannie.W końcu i on poszedł w moje ślady.  


-Monika,proszę nie wyjeżdżaj. -mówił pomiędzy pocałunkami. A po moich policzkach zaczeły spływać łzy.
-Dobrze wiesz, że nie mogę.-Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Były piękniejsze niz kiedykolwiek.
-Do zobaczenia kiedyś.-Mocno się do niego przytuliłam.Kiedy objął mnie ramieniem poczułam sie bardzo bezpiecznie. I to mnie zabijało, bo wiedziałam ,że pomimo iż chcę z nim być nigdy nie będziemy razem.Złożyłam na jego ustach delikatny,nasz ostatni pocałunek. Puściłam jego ręke i odeszłam. Nie mogłam powstrzymać łez. Zrozumiałam, że z mojej strony to było coś wiecej niż zauroczenie. Jeszcze nie miłość. To było coś wyjątkowego. Zawahałam się. Nie chciałam tego robić ,ale mimowolnie odwróciłam sie aby na niego spojrzeć. Stał tam wśród tych wszystkich ludzi ze spuszczoną głową. Jak ja mogłam go tak zranić? Nie mogłam pokazać słabości, odwróciłam sie i wsiadłam do samolotu. Kilka godzin później byłam już w Poznaniu. Wróciłam do domu, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Spojrzałam na ekran telefonu i przeczytałam smsa od Roberta.
  
    "Już za tobą tęsknie. Proszę wróć. Chce czuć ,że jesteś obok,że mam dla kogo żyć i wracać do domu. Prosze."

Nie odpisałam mu, bo wiedziałam, że wtedy o mnie nie zapomni. Postanowiłam też ,że papiery na uczelnie złożę dopiero pod koniec lipca. Wiem, że to dość nieodpowiedzialne, ale nie mam teraz do tego głowy. Zajmę się tym za trzy miesiące. Mój tata pracuje w Lechu Poznań jako pomocnik trenera a także pomagał utrzymać się Warcie Poznań. Dwa tygodnie po powrocie z Dortmundu chciałam zająć się troche dziennikarstwem. Dzięki mojemu tacie miałam dziecinnie prosty dostęp do piłkarzy. Zaczęłam wysyłać i udostępniać moje wywiady i artykuły w internecie. Wtedy też jedna ze sportowych stron internetowych odezwała sie do mnie z propozycją abym wysyłała do nich moje materiały a oni będą je publikować, za co również będę miała płacone. Przyjęłam tę ofertę bez zawahania. Koło półtora miesiąca od przyjazdu poznałam fajnego chłopaka, piłkarza Warty Poznań- Adriana Laskowskiego. Kilka razy wyszliśmy na miasto, ale jego jedyną wadą było to, że nie był Robertem. To nie były te same usta i oczy.Z tego co wiedziałam to Robert też nikogo nie miał.W końcu jednak była połowa lipca i musiałam iść złożyć papiery.

-Przykro mi, ale na tym kierunku nie ma już ani jednego miejsca.
-Słucham ?! Jak to? Ani jednego ?-lekko podniosłam głos, byłam mega zdenerwowana.
-Gdyby złożyła pani wcześniej papiery nie byłoby żadnego problemu.
-I nie da sie nic zrobić?
-Jedyne czym mogę panią poratować to znaleznienie uczelni gdzie mogłabym pani zająć miejsce.To jak robimy?
-Dobrze, to niech pani zobaczy co można zrobić.
 Po dłuższej chwili zaglądania w ekran monitora w końcu spojrzała na mnie i rzekła:
-A więc w całej Europie są tylko dwie uczelnie gdzie znalazłoby sie dla pani miejsce. W Warszawie i Dortmundzie.

Spojrzałam na tą kobietę z tak zdziwionym wzrokiem,że widać było iż zastanawia się co wywołało u mnie aż taką reakcje.

-To jak? Którą uczelnie pani wybiera?
-Czy mogę dać pani odpowiedź jutro telefonicznie?
-Dobra, ale jutro to już jest termin ostateczny.
-Dziękuję Pani bardzo. Dowidzenia.

Wyszłam stamtąd strasznie ogłupiała. Wiem ,że powinnam od razu sie zdecydować na wyjazd do Niemczech. Wyjechać tam, studiować na świetnej uczelni, mieć dobrą pracę i żyć u boku ukochanego mężczyzny i najlepszej przyjaciółki. To przedostatnie przekonywało mnie najbardziej,ale co jeśli pojadę tam a Robert by mnie już nie chciał? Nie byłoby powrotu. Niby odpowiedź prosta, ale dająca mi bardzo dużo do zastanowienia....

______________________________________________________________________________

Mamy 10 rozdział! :D
    Robi sie coraz ciekawiej, już nie będzie tego przynudzania ale troche będę trzymać was w niepewności co sie będzie działo dalej. Jeżeli wam sie podoba dajcie znać .+ jeśli czytacie to komentujcie bo pomimo ogromnej liczby wyświetlen (5404) to komentarzy jest dość mało. widzimy sie za tydzień w środe, buziaki! :* 

środa, 6 lutego 2013

Rozdział 9. 'Nie wyobrażam sobie związku na odległość..'

Bliską osobe można opuścić jedynie poprzez jej śmierć.Jeżeli kogoś kochamy to nasze uczucie nigdy nie przeminie.Chociażbyśmy byli od siebie bardzo daleko. Opuszczenie bliskiej osoby nie jest godne moralnie. Mamy prawo ją zostawić, ale powinniśmy dbać o swoje i tej osoby uczucia. Jeżeli wiemy ,że później zostawimy tą osobe ,która darzy nas uczuciem najlepiej wogóle nie robić jej nadzieji.

***
Rano jak tylko sie obudziłam powędrowałam do kuchni. Kuby już nie było a Agata brała kąpiel.Chcąc zrobić sobie kawe sięgnęłam po kubek ,który odłożyłam na blacie i zamarłam. Na blacie kuchennym leżała gazeta a na pierwszej strony ogromny napis "LEWANDOWSKI JUŻ ZNALAZŁ ZASTĘPCZYNIE BYŁEJ NARZECZONEJ !" i nasze zdjęcia jak sie całujemy. Teraz będzie mi jeszcze trudniej to wszystko zakończyć.Od razu napisałam do niego smsa:

" Czytałeś już dzisiejszy dziennik Dortmundzki ?"
Na odpowiedź nie musiałam czekać długo :

 " Tak i przepraszam za to całe zamieszanie wokół Ciebie i mnie. Gdy Cie zobaczyłem czekającą na mnie nie mogłem sie powstrzymać, jeszcze te strzelone bramki... Adrenalina nadal miała nade mną góre. "

To dzisiaj jest ten dzień. Dzisiaj musze wszystko zakończyć.

"Robert, musimy sie dzisiaj spotkać i poważnie porozmawiać. Gdzie i o której ci pasuje?"

                                        "Może o 16 u mnie ? " 

Zgodziłam sie. Nie miałam innego wyboru. To wszystko zaszło już za daleko. Musiałam to skończyć dla mojego i Roberta dobra. Wiedziałam ,że będziemy cierpieć, ale miałam również nadzieje ,że Robert mnie zrozumie i pogodzi sie z moim wyborem. Piłam kawe kiedy Agata weszła do pomieszczenia ,w którym sie znajdowałam. Gołym okiem było widać ,że jest na mnie zła.

-Przepraszam za to.- powiedziałam, delikatnie rzucając gazetą w jej strone.
-Mnie nie musisz przepraszać. Po prostu obiecałaś ,że między wami już do niczego nie dojdzie.
 -Wiem ,ale to on mnie pocałował. Ja tam poszłam chcąc mu pogratulować i podziękować za zadedykowanie bramki. Samo jakoś tak wyszło.Poza tym dzisiaj sie z nim spotkam i to wszystko zakończe.Powiem mu ,ze między nami nie może do niczego dojść bo to nie ma przyszłości.
-Tylko prosze zrób to delikatnie.
-Chce być z nim po prostu szczera. A mogę pożyczyć samochód?
-Jasne ,że tak ;)

Godzina 16 zbliżała sie wielkimi krokami. Wyszykowałam sie i wyszłam z domu. Przez całą podróż samochodem zastanawiałam sie co ja tak naprawde mam mu powiedzieć? Zatrzymałam sie u niego pod domem i stwierdziłam ,że najchętniej bym sie wróciła do domu, ale wiedziałam, że jak nie teraz to nigdy.Zadzwoniłam do drzwi.Otworzył mi je oczywiście Robert.

-Hej.-powiedziałam.
-Cześć, wchodź.

Weszłam do środka i poczułam tylko jak Robert łapie mnie za biodra i obraca przodem do siebie, całuje. Ten facet ma tak delikatne usta ,że nie potrafiłam sie od nich oderwać. Nie odwzajemniłam pocałunku. W końcu odsunęłam sie delikatnie i szepnęłam :

-Proszę Robert nie. Nie utrudniaj wszystkiego.
- Wszystkiego ? To znaczy? Jeżeli chodzi o te zdjęcia to naprawde Cie przepraszam,ale nie mogłem sie powstrzymać.
-Nie chodzi tylko o to. Po prostu... nie możemy być razem.Możemy być tylko przyjaciółmi.-moje oczy zaszły łzami.
-Dlaczego ? Nie rozumiem.-powiedział lekko podnosząc głos i przeczesując wlosy palcami.

Wzięłam głęboki oddech.
-Bo nie wyobrażam sobie związku z tobą na odległość. Moje życie jest w Polsce. To tam będę studiować i pracować.
-Ale przecież w Dortmundzie też jest praca-chwycił moje obie ręce- na tutejszej uczelni też jest kierunek dziennikarstwa sportowego.Możesz sie tu przeprowadzić i możemy być razem. Monika prosze...
-Nie Robert. Ja już postanowiłam. Wracam do Polski. I nie zmienię zdania. Mi też będzie bez ciebie ciężko, też będę za tobą tęsknić, ale... ja już mam wszystko zaplanowane od tylu lat.Do Dortmudu przyjeżdzam tylko odwiedziny. Mam nadzieję ,ze mnie rozumiesz.-puściłam jego ręce.
-No właśnie nie rozumiem!
-Przepraszam-wdrapałam sie na czubki palców i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.Nasz ostatni.
-Żegnaj.

Już nie mogłam powstrzymać łez.Robert był wspaniałym facetem, ale widocznie wspólne życie nie było nam pisane.Jak tylko odjechałam od Roberta spod domu dostałam od niego smsa. A potem kolejnego i kolejnego. Lewy zasypywał mnie dziesiątkami smsów. Ale ja nie miałam odwagi ich odczytać. Kiedy dojechałam do domu oddałam Adze kluczyki i pobiegłam z płaczem na góre.Po dobrych 30 minutach siedzenia w domu (godzine po wyjściu od Roberta) miałam już 72 wiadomości.W końcu zebrałam sie na odwagę i zaczęłam je czytać. Robert we wszystkich smsach mnie przepraszał, prosił żebyśmy sie spotkali i żebym nie wyjeżdżała. Nie potrafiłam sie zebrać na nic innego jak tylko napisać :

"Robert, naprawdę nie masz mnie za co przepraszać.Wszystko co zaszło było w sumie tylko i wyłącznie moją winą bo wiedziałam,że nie mogę się tu z nikim wiązać. Wtedy pojawiłeś sie ty.. a ja po prostu nie potrafiłam Ci sie oprzeć. Jesteś prawdziwym ideałem mężczyzny więc bez problemu znajdziesz sobie inną ,która Ci mnie zastąpi. Prosze więc zapomnij o mnie. I nie utrudniaj nam tego wszystkiego tymi smsami. Żegnaj."

Pisząc tego smsa nie mogłam powstrzymać płaczu. Ale widocznie podziałało. Tego dnia Robert już więcej do mnie nie napisał. Ja jednak bałam się ,że w każdej chwili on może znaleźć sie obok. Zaczęłam więc obmyślać wcześniejszy powrót do domu...


___________________________________________________________________________

Rozdział dosyć smutny ,ale przyznam ,że podoba mi sie ;) Postanowiłam ,że rozdziały będą dodawane co środe, wtedy mam idealnie na to czas i bez problemu będą dodawane notki. w 6 dni ponad 700 wyświetleń to naprawde coś więc dziękuje bardzo ;). Dzisiaj gramy z Irlandią, wspaniali kibice będą dodawali wyjątkowości temu meczowi przez co będzie jeszcze bardziej interesujący. Za 2 dni będzie 8 miesięcy jak Robert nie strzela w reprezentacji miejmy nadzieje ,że dzisiaj sie przełamie. Trzymajmy kciuki.♥
A z nowym rozdziałem widzimy sie za tydzień. :)