wtorek, 22 października 2013

Rozdział 36 'Bez słów rozumieliśmy sie znakomicie.'


"Spędzam noce bezsennie i myślę: 
Co powinnam była zrobić inaczej
Aby Cię zatrzymać?"*


Siedząc przy drewnianym stoliku kawiarni nerwowo wystukiwałam rytm palcami,co chwila spoglądając na ekran telefonu. Minęło zaledwie kilka godzin od mojego wyjazdu z Dortmundu,a Marco nadal nie dawał znaku czy coś wie. Przyjechałam do Poznania odpocząć,odspanąć od wszystkich problemów,ale te problemy przyleciały za mną z Dortmundu. Miałam za złe Robertowi to jak sie zachował. Ja jestem w ciąży,on jest nieuleczalnie chory,więc jako kochająca sie para,mająca swoje plany i marzenia powinniśmy być teraz razem. Nie ważne gdzie,nie ważne w jakich okolicznościach,powinniśmy być teraz ze sobą i wspierać sie wzajemnie,opiekować się i troszczyć sie o siebie nawzajem. Bo tak robią ludzie,którzy sie kochają,którzy są dla siebie wszystkim. Ale on stchórzył.Zrobił coś o co nigdy,przenigdy był go nie podejrzewała.
-Gorąca czekolada dla mojej księżniczki raz!-rzucił podekscytowany Jasiek,odstawiając gorącą ciecz na stolik w kawiarni,która przywoływała tak wiele wspomnień.
-Dzięki,kochany jesteś.-z trudem,ale uśmiechnęłam się do niego lekko.
-A więc jak tam? Co sie stało,że przyjechałaś? Bobasy nie lubią niemieckiego powietrza?-spytał niby na żarty,ale z dokładnym zamiarem . Rozgryzł mnie, znał mnie za dobrze,żeby nie zauważyć,że coś jest nie tak.
-Hahah-wybuchłam histerycznym śmieszkiem.-Wszystko w porządku, wróciłam na 'stare śmieci' chociaż na kilka dni,stęskniłam się.
-Ja też się stęskniłem i to bardzo.A teraz mów co sie stało? Pokłóciłaś sie z Robertem? 
-Nie...znaczy..sama nie wiem. Mamy pewien problem,którego nie mamy jak sie pozbyć i Robert mnie zostawił.Chyba. W sumie sama nie wiem. Boże,nawet nie wyobrażałam sobie,że zabrzmi to aż tak głupio.
-Jaki problem?-Jasiek sie zaangażował,więc wiedziałam,że jeżeli nie powiem mu wszystkiego to po prostu nie da mi spokoju i nie wypuści mnie z tej kawiarni.
-Ale błagam,niech to pozostanie między nami. Robert jest chory,a ja nic nie mogę na to poradzić. Dowiedziałam się przedwczoraj w nocy,po czym jak tylko powiedział mi prawde wsiadł w samochód i odjechał. Nie wiem nic. Ani dokąd,ani do kogo,ani po co.-Mówiłam już niemalże przez łzy.Bolało mnie to strasznie. Zdezorientował mnie dziwny wzrok Jaśka,wbity w stolik. Nie patrzył mi w oczy tak jak zawsze,a to już było dziwne.-Przepraszam,nie powinnam zamartwiać Cie wszystkimi moimi problemami. Jak tam u Ciebie,jak ze zdrowiem? Wracasz do treningów?
-I co zamierzasz z tym zrobić? Odpuścić? Tak po prostu?
-Nie,bo nie potrafie.Ale co innego mam zrobić? Obdzwoniłam wszystkich,u których mógłby być i ślad po nim zaginął. Dzwonił jedynie do mamy,żeby przekazała mi,że jest bezpieczny,mam sie o niego nie bać i ułożyć sobie życie na nowo.-Nie wytrzymałam. Pod wpływem emocji rozpłakałam się. Rozkleiłam się jak małe dziecko. Jasmin objął mnie swoim silnym ramieniem,głaskając delikatnie moje włosy,jednocześnie mnie uspokajając.
-Znajdziesz go. Znajdziemy. Obicuję.

~*~
"Nie można uciec od własnego przeznaczenia.
Ty jesteś moim przeznaczeniem."


Błąkał sie po ulicach swojego najukochańszego miasta,w którym mieszkał najkrócej,a które polubił najbardziej. Idąc ulicą Św.Marcina wszystkie wspomninia wróciły.Te lepsze i te gorsze. Wszystkie bramki,wszystkie mecze. Te najpiękniejsze zapadające głęboko w pamięć. Najlepsi kibice,najlepsza atmosfera na trybunach.Wspominał z szerokim uśmiechem na twarzy.Gdy wraz z chłopakami świętowali Mistrzostwo Polski. Gdy całe miasto,wszyscy poznaniacy,nieważne czy byli kibicami,czy nie,wszyscy stali sie jedną wielką rodziną.A on był jej częścią. Tęsknił za Poznaniem. Uwielbiał tu przyjeżdżać. Szczególnie gdy był już z Moniką.Po wyjeździe z Poznania obiecywał sobie,że jeszcze tu wróci,że jeszcze tu zamieszka i to właśnie w tym klubie skończy swoją kariere.Że będą tu z Moniką,bo to właśnie  Ona pokazywała mu miejsca w mieście,o których on nigdy nie miał pojęcia,których nigdy przez te dwa lata,które tu spędził,nigdy  nie odwiedził.Ona nadawała jego życiu sens,kolorytu i uśmiechu. Wiedział,że postąpił źle.Ale bał sie o nią.Bał sie nie tyle o siebie,co właśnie o nią. Nie wiedział co teraz robi,gdzie jest,ale wiedział,że sie martwi. Czuł to głęboko w swoim serduchu. Tęsnikł za nią,pomimo że nie widzieli sie zaledwie kilka dni. Tęsknili za sobą,jednocześnie nie wiedząc,że znajdują się na tej samej ulicy,tego samego miasta.


~*~
Zatrzymałam się na kilka dni u Jasmina. Pomimo,że większość z chłopaków nie wiedziała o mojej obecności tutaj, to Ci wtajemniczeni postanowili zrobić mały,kameralny wieczór z okazji mojego przyjazdu. Umówiliśmy się tak,że przed spotkaniem na Starym Rynku,podjedziemy po Dime,który nadal nie przywiózł swojego samochodu z Warszawy. Zgodnie z umową o ustalonej godzinie byliśmy pod mieszkaniem Lechity. Chcieliśmy zrobić mu niespodzianke,więc schowałam siebie i moje 170 centymmetrów wzorostu za Jaśkiem mierzącym prawie dwa metry. Byłam niezwykle podekscytowana myśląc o tym,że znowu spotkamy sie w starym towarzystwie,z wyjątkiem kilku nowych twarzy.
-Siema Jasiek,kope lat!-usłyszałam i momentalnie zamarłam! Odsunęłam Buricia na bok i stanęłam niemalże oko w oko....no właśnie z samym Robertem Lewandowskim!
-Możesz mi powiedzieć co ty tu robisz?-spytałam,będąc kompletnie zdziwiona,zdezorientowana i zła.Po kolei kumulowały sie we mnie kolejne skrajne emocje.
-Monika?
-No jak widzisz! Chyba mamy sobie coś do wyjaśnienia,prawda?!
-Masz racje,chodź.-Cieszyłam się,że go znalazłam,że wiem gdzie jest,że jest cały i nic mu sie nie stało. Ale bałam się tej rozmowy.Pod każdym względem.Byłam wściekła,nie dokońca nad sobą panowałam i niewiele dobrego mogło z tego wyniknąć.
Usiedliśmy we dwoje w salonie,naprzeciw siebie,kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.On wpatrywał sie nerwowo w podłoge,a ja wpatrywałam sie w niego.
-Powiedz mi tylko dlaczego?-spytałam pół głosem,pół szeptem.
-Ale co dlaczego?
-Dlaczego odszedłeś? Odszedłeś akurat wtedy kiedy potrzebujemy sie najbardziej. Naprawde masz mnie za taką suke,że myślisz,że zostawiłabym Cie? Chorego? Naprawde,masz o mnie aż tak złe zdanie?-jedyne co potrafił zrobić to  kiwać przecząco głową,nadal wpatrując sie w podłoge.- To w takim razie dlaczego?  No odpowiedz!
-Myślisz,że to była decyzja łatwa do podjęcia? Że w ogóle jest mi łatwo?! Jestem chory! Mam pieprzonego raka,którgo nigdy nie wylecze,a nawet nie wiem czy dożyję narodzin własnych dzieci! Nie było mi łatwo tak zdecydować,ale nie chciałem,żebyś patrzyła jak z dnia na dzień każda część mnie umiera! Żebyś musiała zajmować sie sobą,mną i jeszcze naszymi dziećmi! Teraz nawet nie liczy sie piłka! Nigdy nie liczyła sie tak bardzo jak ty! Ale nie potrafie zrozumieć dlaczego takie rzeczy przydarzały sie właśnie nam! Nie zasługujemy na to! Ty na to nie zasługujesz! Chciałem Cie uszczęśliwiać,a prawda jest taka,że ciągle jest na odwrót! Życie ciągle musi coś spieprzyć,my musimy coś spieprzyć!- Stał nade mną i mówił,a ja nie miałam pojęcia co powiedzieć. Wstałam i przytuliłam go mocno do siebie,czując napływające do oczu łzy.Nic nie mówiliśmy.Bez słów rozumieliśmy sie znakomicie, i to wystarczyło.
_________________________________________________________________________
Spieprzyłam sprawe,wiem o tym.
Nie wiem czy spodoba wam sie to co widzicie do góry,ale gdy dzisiaj zobaczyłam,że 20 dni temu dodałam rozdział ,to rzuciłam wszystko inne w kąt i powstało to co powstało. Dziękuję przede wszystkim mojej malutkiej kochanej Nadii,ktora zawsze przy mnie jest i pomimo,że nie znamy sie prywatnie to przez gadu-gadu wspiera mnie jak nikt inny. Dzięki i kc,mała:*
Kolejny rozdział dodam szybciej niż ten,naprawde.
Przepraszam za wszystko,enjoy!
+Sory,że nie dość słabo u was komentuje,ale naprawde nie mam czasu. Wszystko czytam,a komenatrze nadrobie.Buziaki:))
*- The Cardigans – Lovefool

12 komentarzy:

  1. boże mam nadzieje że Lewy wyzdrowieje!!
    Nie przejmuj się teraz też dochodzi nauko to już nie wakacje :(
    Czekam na następny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby wszystko się dobrze skończyło.. czekam na kolejny :)
    Zapraszam - http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Och jeju!! Popłakałam się jak Robert z Moniką gadali wtedy w salonie! I jeszcze na dodatek słuchałam mega smutnej piosenki no i to co on powiedział tak bardzo mnie wzruszyłam... Boże! Mam nadzieje, że oni do siebie wrócą! Muszą! Razem tworzą jedność! Nie mogą żyć bez siebie...
    Buziaki kochana;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zakończenia dowiecie sie już niedługo...buziaki! :** ♥

      Usuń
  4. Boże już drugi rozdział rycze!! :( tak mi szkoda Roberta . Jejku tak mi smutno. Ale mam cichą nadzieję ze pomimo tej ciężkiej sytuacji wyjdzie z tego i jeszcze będą szczęśliwi!! :D WIERZĘ BO WIARA CZYNI CUDA!!! :* 3maj się kochana ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. oby on wyzdrowiał, błagam!
    nie może przecież zostawić najważniejszych osób w jego życiu, muszą nadal być szczęśliwi. Nie wyobrażam sobie co przeżyłaby Monika, gdyby go zabrakło...na zawsze.
    http://lena-teo.blogspot.com/ -zapraszam na prolog nowego opowiadania
    Pozdrawiam, Patrycja ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. yaaay! prolog już jest,lece czytać! dzięki za komentarz,buziaki :*

      Usuń
  6. Może cię zainwestować :
    pilkarz-i-ja.blogspot.com
    przepraszam za spam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Robert ma wyzdrowieć i nie obchodzi mnie Twoje zdanie. xD A i moja utalentowana, pisz to dalej jak najdłużej. Bo piszesz bosko <3 Dzisiaj dopiero doczytałam to co dopisałaś od siebie. Boże, moja kochana <3 + Nie jestem aż taka mała -.- To Ty jesteś duża! xD

    OdpowiedzUsuń