***
Czy go kocham? Tak,chyba tak. Czy my to powiem ? Nie. Będę z nim dalej. Po tych wszystkich wyjaśnieniach,które od niego usłyszałam nie potrafiłabym postąpić inaczej.Jeżeli wciąż będzie idealnie, wtedy mu to wyznam. Co zrobiłam jak mi to wyznał ? Popłakałam sie jak mówił mi to wszystko, jak bardzo mnie kocha i,że nie wyobraża sobie życia beze mnie.. Wiem być może wziął mnie na jakąś tanią sztuczkę,ale ja w jego oczach naprawdę zobaczyłam miłość. Dałam mu całusa i sie do niego przytuliłam. Przez reszte wakacji zachowywaliśmy sie jak gdyby nic sie nie stało.Po powrocie do Dortmundu był już wrzesień, najgorszy okres dla piłkarzy. Teraz Robert gra mecz w sumie co 3-5 dni, ja też będę miała mnóstwo wyjazdów.Mecze Bundesligi,Ekstraklasy i Premier League a także Champions League przesłonią mój czas do końca roku no i jeszcze studia,które zaczynam od października...
kilka dni później..
-Kochanie, dlaczego to zgrupowanie trwa aż tak długo? -jęknęłam, patrząc jak Robert pakuje swoje walizki.
-Miśku, dwa tygodnie to nie aż tak długo.Poza tym zobaczymy sie za...1,5 tygodnia, jak przylecisz do Madrytu na mecz.-ucałował mnie delikatnie w czoło, uwielbiałam jak to robi.
-No tak tylko,że ja będę tam zaledwie na kilkanaście godzin, może na jedną noc.Na mecz,pozbierać artykuły,wywiady i lecę do Manchesteru.
-Damy rade.Potem kolejne trzy mecze będą tutaj, więc będę cały dla Ciebie.-posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i aż grzechem by było go nie odwzajemnić.
Tak naprawde to było nasze pierwsze tak długie rozstanie.Pozostałe trwały najdłużej 3-4 dni. A teraz będą dzielić nas tysiące kilometrów, przez tyle dni. Boję się, ale tylko odrobine,że może sie powtórzyć sytuacja z wakacji. Niby Robert przez cały ten czas uświadamiał mnie jak bardzo mnie kocha i jak bardzo mu na mnie zależy, a także, że już nigdy więcej tego nie zrobi, to nadal nie potrafiłam zaufać mu w 100%. To było silniejsze ode mnie. Robert miał dzisiaj zień całkowicie wolny przed jutrzejszym, ja w sumie też. Musiałam jedynie podrzucić kilka nowinek do redakcji i tyle. Wracając z redakcji postanowiłam,że zamiast jechać do domu wpadne do Lewandowskiego.Może zrobie mu jakąś niespodzianke? Jednak Robert zdąrzył mnie uprzedzić. Wchodząc do jego domu wszędzie były pogaszone światła, a co kawałek ustawione były jedynie palące sie świece, pokazujące mi droge do jadalni. Tam na stole stała gotowa już kolacja,moje ulubione czerwone wino i świece. Jak tylko stanęłam w progu jadalni Lewy od razu do mnie podszedł i pocałował.
-Cześć kochanie. Zapraszam do stołu.
-Wiesz,że jesteś wspaniały?
-Wiem :)
Skończyliśmy jeść posiłek i to ja teraz chciałam zrobić mu niespodzianke,której być może sie spodziewał. Od czasu kiedy wróciliśmy z wakacji sie nie kochaliśmy, Robert chciał ale ja cały czas jakoś chciałam trzymać go na dystans, sama nie wiem dlaczego. Zrzuciłam z siebie marynarke i poszłam usiąść mu na kolanach. On od razu przystąpił 'do akcji', zaczął całować mi szyje a ja głaskałam mu włosy i uśmiechałam sie od ucha do ucha. Kiedy Lewandowski już myślał,że dostał zielone światełko ja wstałam z jego kolan i wyszłam. Poszłam do góry, do sypialni. Rozebrałam sie do bielizny i położyłam sie na łóżku. Na przyjście Roberta nie musiałam czekać długo. Reszta nocy minęła nam niesamowicie...
Ze snu wyciągnął mnie głos budzika,który informował,że za dwie godziny Lewus ma samolot.Zeszłam do kuchni, zrobiłam śniadanie i puszłam budzić mojego chłopaka.
-Lewus, wstawaj. Za 1,5 godziny masz samolot.- o dziwo wstał bezproblemowo.
Po wszystkich porannych czynnościach wsiedliśmy do samochodu i pojechałam odwieźć Lewego na lotnisko. Niektórzy już sie zbierali,aż w końcu pojawił sie trener Jurgen.
-Okej chłopcy. Ciesze sie,że jesteście już całym składem.Macie dosłownie 5 minut na pożegnanie sie z bliskimi i kierujcie sie do odprawy. Widzimy sie w samolocie.
-Będę tęsknić niesamowicie.-przytuliłam sie do niego najmocniej jak mogłam.
-Ja też,ale damy rade.
Widząc moją smutną mine podniósł moją brode tak abym mogła patrzeć mu w oczy.
-Ejj, misiek nie smutaj. Przeleci na tyle szybko,że nawet nie zauważysz a już będziemy razem. Widzimy sie za 10 dni, przed meczem i po.-próbował mnie pocieszyć,ale nie za bardzo mu to wychodziło.
-Chyba,że uda mi sie tak załatwić,że do Madrytu przylece dzień przed meczem. Zobacze co da sie zrobić.
-Wierze w Ciebie.-zaczęliśmy sie całować na pożegnanie,ale jak zwykle przerwał nam Marco dając znak,że już muszą iść.
-Daj tylko znać jak dolecicie.I grzeczny bądź.-nasze palce sie rozplątały.
-Wiem, poza tym rozmawialiśmy już o tym. Nie masz sie o co martwić. Kocham Cie.
Wychodząc z lotniska nie miałam zielonego pojęcia co ja mam tak naprawdę ze sobą zrobić. Ewa pojechała z Łukaszem do Madrytu,Agata jest w Częstochowie, a inne WAGs były na różnych, innych wyjazdach. W tym momencie czułam sie strasznie samotna,tęskniłam za Polską.Postanowiłam sie jednak troche zabawić i pojechać na zakupy. Po kupieniu kilku ciuszków pojechałam do domu Lewego porobić porządki. Zaczęłak kolejno od łazienek, kuchni, salonu,gabinetu,pokojach gościnnych kończąc na sypialni. Na dnie szafy znalazłam kilka kartonów. Wiem,że nie powinnam była do nich zaglądać,ale ciekawość zżerała mnie od środka.W pudle były jakieś zdjęcia,listy,pamiątki, kobieca biżuteria.Szczególnie w oczy rzucił mi sie jeden list,który leżał na samym wierzchu w pudle..
______________________________________________________________________
tragedia... podobnie jak dwa ostatnie mecze naszej reprezentacji... mecz z Ukrainą tragedia numer 1. totalnie zaskoczył mnie ten mecz, do teraz tak naprawde nie moge sie pozbierać..... wczorajszy mecz pomimo ładnego wyniku meczu (5:0) tym,że Lewy sie przełamał (pomijając,że były to karne) i to,że mój kochany Teodorczyk strzelił gola, to też była masakra... nasza obrona wygląda jak ser szwajcarski, ataków jest dużo,ale gra jest nieskładna i żadnych ładnych akcji nie ma... co do rozdziału to mi sie średnio podoba,ale zostawiam go do waszej opinii. Jak zwykle dziękuję za to,że jesteście, kocham was i widzimy sie za tydzień Lewandowskie! buziaki!♥ :*
______________________________________________________________________
tragedia... podobnie jak dwa ostatnie mecze naszej reprezentacji... mecz z Ukrainą tragedia numer 1. totalnie zaskoczył mnie ten mecz, do teraz tak naprawde nie moge sie pozbierać..... wczorajszy mecz pomimo ładnego wyniku meczu (5:0) tym,że Lewy sie przełamał (pomijając,że były to karne) i to,że mój kochany Teodorczyk strzelił gola, to też była masakra... nasza obrona wygląda jak ser szwajcarski, ataków jest dużo,ale gra jest nieskładna i żadnych ładnych akcji nie ma... co do rozdziału to mi sie średnio podoba,ale zostawiam go do waszej opinii. Jak zwykle dziękuję za to,że jesteście, kocham was i widzimy sie za tydzień Lewandowskie! buziaki!♥ :*