On jest moim wszystkim.
Bez niego nic nie ma sensu.
***
Maj.Od zawsze lubiłem ten miesiąc.Nie tylko ze względu na piłkarskie finały,ale głównie ze względu na coroczne przedwakacyjne wyjazdy.Zaraził mnie tym mój tata,a gdy zmarł postanowiłem kontynuować naszą 'tradycje'.Pomimo ostatnich komplikacji,po których już tak naprawdę nie ma śladu,w tym roku także postanowiłem wyjechać. Gdzie,kiedy i z kim? Wszystko sie okaże.
***
I znowu jest jak w raju.Obudziłam się w sypialni Lewandowskiego z głową na jego piersi. Po cudownie spędzonej nocy przyszła szara rzeczywistość,a dokładniej najpierw zajęcia na uczelni,a później kilka godzin spędzonych w biurze. Otworzyłam oczy,a przez ogromne okno wdawały sie promienie słońca lekko podkreślając bladość mojej skóry.Przeciągnęłam się i usłyszałam głos mojego ukochanego:
-No w końcu.Już myślałem,że sie nie obudzisz.-powiedział i zaczął całować moją szyje.
- Przecież mogłeś mnie obudzić...
-Nie miałem serca, za słodko wyglądasz jak śpisz.-odpowiedział i uśmiechnął sie promiennie.
-Ojeju,jakiś ty kochany.-obdarowałam go całusem.Jednym,drugim a potem następnym i następnym.
Nasze pocałunki stawały sie coraz bardziej zachłanne.
-Powtarzamy wczorajszą noc?-spytał Robert pomiędzy pocałunkami, jednocześnie dobierając sie do mojej koszulki. Nagle rozbrzmiał mój budzik.
-Może wieczorkiem.-Lewus nie ustępował i nadal całował moją szyje.
-No prosze,kochanie. Pamiętasz jak rozmawialiśmy o dzieciach? Może teraz jest idealna okazja?-spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.Trudno było nie odwzajemnić tego uśmiechu,więc także się uśmiechnęłam.
-Misiek urodzę Ci całą drużynę piłkarską, no może prócz bramkarza,ale pozwól wyjść mi z łóżka.-mój mężczyzna wybuchnął śmiechem,a ja chcąc go przekonać do puszczenia mnie dałam mu buziaka,ale Robert zamiast mnie puścić to przytulił sie do mnie jeszcze bardziej.Mądre Jaworska.
-Okej, trzymam Cie za słowo. Ale dlaczego akurat prócz bramkarza? Małych Lewandowskich nigdy za wiele!
-Tutaj damy pole do popisu Wojtkowi i Sandrze.-cały poranek z uśmiechem na twarzy zapowiadał wspaniały dzień.Lewus znowu wybuchnął śmiechem,po czym zaczął turlać sie oczywiście ze śmiechu po swoim ogromnym łóżku,dzięki czemu mi udało się uciec i uszykować do pracy.
Po dosyć luźnych zajęciach na uczelni i kilku strasznych godzinach w pracy,jedyne o czym marzyłam to gorąca herbata, wygodne łóżko i ramie mojego ukochanego. Wyszłam z biurowca,a pod budynkiem stało czarne Audi i oparty o nie przystojniak. Kim był ten przystojniak? Chyba nie trudno odgadnąć.
Podeszłam do niego i obdarowałam go gorącym pocałunkiem.
-Co Cie naszło,że przyjechałeś po mnie do pracy?-spytałam nie kryjąc zdziwienia.
-A to jeszcze sie okaże.-odpowiedział z zawadiackim uśmieszkiem.
-Planujesz coś?
-Cierpliwości kochanie,cierpliwości.
Uparty Lewandowski za żadne skarby nie chciał powiedzieć gdzie jedziemy.Zdziwiłam się jednak kiedy zobaczyłam,że wjeżdżamy na Dortmundzkie lotnisko.
-Robert co ty kombinujesz?-spytałam,przerażona? Tak,chyba tak,ale także zdziwiona i może lekko rozbawiona.
-Nic takiego.Zobaczysz.-zaparkowaliśmy pod lotniskiem.Lewy wysiadł z samochodu i zaczął wyciągać walizki! Skąd on do cholery ma te walizki? Wiedząc,że i tak nie powie mi co kombinuje, po prostu za nim poszłam.
Po kilku godzinach lotu,wylądowaliśmy. Gdzie? W Paryżu! Zarówno na lotnisku jak i w taksówce zadawałam kolejne pytania,ale szanowny pan Robert Lewandowski na żadne z nich mi nie odpowiedział.Wysiedliśmy pod dobrze znanym mi paryskim hotelem. Za każdym razem kiedy przyjeżdżałam tu w sprawach zawodowych zatrzymywałam się właśnie w tym hotelu.
Weszliśmy do pokoju 217 i Lewy od razu zaciągnął mnie na balkon.
-I jesteśmy na miejscu!-Robert teatralnie rozłożył ręce,a za nim rozchodziła sie piękna panorama Paryża.Byłam tu już wiele razy,ale nigdy nie patrzyłam na to miejsce w taki właśnie sposób. Chyba nie bez powodu nazywane jest miastem zakochanych.
A teraz jestem właśnie tu, na szóstym piętrze hotelu,naprzeciwko wieży Eiffla z mężczyzną,bez którego nie wyobrażam sobie życia. Byłabym głupia mówiąc,że jest idealnie. Tego wszystkiego nie da się tak po prostu opisać słowami.
-Nie wiem co mam powiedzieć.Pięknie to za mało powiedziane.Dziękuję.-powiedziałam i rzuciłam mu się na szyje,obdarowując go pocałunkami.
-Za co dziękujesz? Przecież nie za bardzo ma za co..
-Jak to nie? Dziękuję Ci za wszystko. Nie tylko za tą wspaniałą niezapowiedzianą wycieczke. Głównie za to,że po prostu jesteś. Za to,że mnie kochasz,za to,że cie poznałam i nie zrezygnowałeś ze mnie ot tak. Kocham Cie.
-Ja Ciebie też.-nasze usta ponownie złączyły sie w pocałunku. Wyjątkowo magicznym. Nasze usta spoiły się na tle pięknego krajobrazu Paryża z jasno świecącym księżycem. Atmosfera była wyjątkowa i pocałunek także.
-Ale z jakiej to okazji?-spytałam.
-Dzisiaj mija równy rok od naszego pierwszego pocałunku.-oczy mi się zaszklily i znowu nie wiedziałam co mam powiedzieć.Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam po czym ucałowałam go w policzek.-Ale to nie wszystko.-kontynuował.-Mam jeszcze jedną niespodziankę. Obróć sie i zamknij oczy.
Zrobiłam jak kazał. Obróciłam się, nie zamykałam jednak oczu.Nie potrafiłam,mając cały Paryż u swych stóp.Momentalnie na swojej szyi poczułam coś chłodnego.Odwróciłam się przodem do mojego lubego i spojrzałam na swój dekolt,na którym wisiał piękny,srebrny łańcuszek z małą literką 'R'.
-To tak na wszelki wypadek. Żebyś zawsze o mnie pamiętała i żeby zawsze jakaś mała cząstka mnie była obok Ciebie.
-Jest piękny dziękuję.-Popłakałam się,a Lewy przytulił mnie swoimi silnymi ramionami.
-Kocham Cie.
-Ja Ciebie też,Robert.
Po naszym miłosnym wyznaniu z racji iż był środek nocy poszliśmy do łóżka i miło spędziliśmy reszte nocy.
Tak naprawdę to dopiero teraz,po blisko pięciu miesiącach zrozumiałam,że rzeczywiście nie wyobrażam sobie życia bez Roberta. Nie wyobrażam sobie nie zasypiać u jego boku i budzić się obok jego uśmiechniętej twarzy.Jest moim wszystkim.Życiem,powietrzem,miłością a przede wszystkim przyjacielem. Kocham go.Kocham mojego czasem cichego,czasem denerwującego,ale zawsze kochanego Roberta Lewandowskiego.
_____________________________________________________________________________
Witam dziewczęta!
Na sam początek mam dla was złą wiadomość. Z racji głównie tego,że zbliżają się wakacje chcę znieść zasade 'Rozdział co środe.'. Jest to dla mnie dosyć spore utrudnienie już teraz a co dopiero w wakacje. Bedą wyjazdy więc będę miała czasu na pisanie rozdziałów w zeszycie,a co dopiero tutaj skoro nie zawsze będę miała dostęp do mojego laptopa czy internetu. Nie wiem czy powrócę do tej zasady. Jest to dla mnie dosyć spore utrudnienie, czuję przez to straszną presję przez co też czasami trudno napisać mi kolejny rozdział.Mam nadzieję,że to mi wybaczycie,a rozdział wam się podoba. Oczywiście! Nie będę was zostawiać bez rozdziału na miesiąc czy więcej,ale myślę,że jakoś raz na dwa tygodnie byłoby odpowiednie. I teraz najważniejsze!! Szukam osoby,która byłaby w stanie zrobić mi nagłówek.Nie do tego a innego opowiadania,które planuje. Nie musi to być jakiś bardzo sprecyzowany nagłówek,ale żeby wygladał profesjonalnie.Jeżeli jest ktoś taki to piszcie albo pod komentarzami,albo na moje gg,które znajdziecie w zakładce 'o mnie'. trzymajcie się cieplutko i życzę miłych wakacji no i pogody oczywiście. buźka! :*