środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 20. 'Będzie dobrze kochanie,obiecuje.'



Może  lepiej pamiętać wyłącznie dobre rzeczy ? 
 Że go kochałaś i że on kochał Ciebie ? 

***

-Dzień dobry. Czy wylatuje dziś jakiś samolot z Dortmundu do Polski?-spytałam zachrypniętym głosem.
-Chwileczkę sprawdzę.-odpowiedziała mi kobieta o wyjątkowo przemiłym głosie i zostawiła mnie z ciszą w słuchawce. Ciszą,której od wczorajszego wieczoru tak bardzo nienawidziłam.-Tak o 18:30 jest lot z Dortmundu na Okęcie w Warszawie.
-A czy jest jeszcze możliwość zabukowania biletu na ten lot?
-Tak, zostało kilka miejsc na pokładzie. Ile miejsc i na jakie nazwisko?
Zamilknęłam. Czy aby na pewno dobrze robie? Czy warto tak łatwo zrezygnować ze wszystkiego na co tak długo pracowaliśmy?
-Jedno miejsce na nazwisko Jaworska. Monika Jaworska.-odpowiedziałam kobiecie w słuchawce i sie rozłączyłam.Zeszłam na dół mojego mieszkania. Natalia właśnie parzyła kawe.
-Ooo, a ty nie u Roberta?- spytała, nalewając czarną ciecz do kubków i podając mi jeden z nich.
-Nie. Rozstaliśmy sie...-odpowiedziałam cicho i wzięłam łyka napoju.
-COO?!-na samo przypomnienie wczorajszego wieczoru zaczęłam ociekać łzami.
-Stwierdził,że zdradzam go z Marco, puszczam sie i ogólnie jestem dziwką.Więc z nim zerwałam.-mówiłam z sarkazmem,ale strasznie bolało mnie to co wczoraj-dzisiaj od niego usłyszałam.A Natalia? Po prostu mnie przytuliła. Nic nie mówiła. I właśnie za to kocham ją najbardziej.
-To było do przewidzenia,że któreś z was w końcu wybuchnie po tym jak od dłuższego czasu wam sie nie układało. Ale będzie dobrze kochanie, obiecuje.-dalej trwałyśmy w uścisku, moja przyjaciółka głaskała moje włosy i składała obietnice do mojego ucha. Starała sie pomóc, a to sie liczyło najbardziej.
-Wiem, a dzisiaj musze jechać jeszcze do niego po swoje rzeczy. Lepiej prędzej niż później.
-Jesteś pewna,że to juz definitywny koniec? 
-Tak. Chyba tak.
-A pojechać tam z tobą? 
-Nie. Sama dam sobie rade.

Robert

Nie spałem całą noc. Nie wiedziałem co mam zrobić. Biec za nią i ją przeprosić czy po prostu definitywnie to zakończyć? Kocham ją. Kocham ją jak nigdy nikogo, ale wczoraj w nocy jak zobaczyłem ja z Marco... coś we mnie pękło. Wiem,że oboje byli pijani, ale ona jest moją dziewczyną,a on najlepszym przyjacielem... czy potrafiliby mnie zdradzić? Nie wiem co mam myśleć. Wiem,że okazałem sie totalnym dupkiem i idiotą mówiąc tak do niej.. Nigdy żadnej kobiecie tak nie powiedziałem i nie chciałem,żeby któraś usłyszała to z moich ust. A ja powiedziałem to najwspanialszej kobiecie na świecie... Czy ja już do końca ogłupiałem?! 
Nagle dostałem smsa. Od niej. Czyżby chciała mnie przeprosić? Wytłumaczyć to? Wrócić do mnie? Przeliczyłem sie. Napisała z pytaniem czy może przyjechać po swoje rzeczy. Rzuciłem telefon na fotel. Ktoś zadzwonił do drzwi. "Cholera,kto to może być?'-pomyślałem. Pod drzwiami stał Kuba.
-Siema.-przybił mi piątke.
-Cześć, właź.
- A gdzie Monika? -rozsiadł sie na kanapie i zarzucił nogi na herbaciany stolik.
-Chyba u siebie w domu. Nie wiem. Pokłóciliśmy sie i wyszła.
-Co?! Jak to ? Dlaczego? - widać było,że Błaszczu nie mógł uwierzyć w to co słyszczy. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem w oczach.
-Pamiętasz jej wczorajszy incydent z Reusem?
-No tak.  Gadali ze sobą. Ale wydarzyło sie coś?
-Taa. Przyjechaliśmy tu i padły słowa,które paść nie powinny. I wszystko sie zjebało.
-I nie chcesz tego naprawic? Lewy ogarnij sie!
-Sam nie wiem. Może przyda nam sie przerwa. 
- O czym ty gadasz ? Kurwa mać, przecież jesteś w niej szaleńczo zakochany, a ona w tobie! Nie pamiętasz początków waszej znajomości, jak sie o nią starałeś ? 
-Pamiętam i to bardzo dobrze. Ale naprawdę nie wiem czego chce. Mała przerwa nam sie przyda, boje sie tylko jednego.
-Czego ?
- Że nie będę umiał wypełnić swoich dni, kiedy ona odejdzie na dobre.-Mój wzrok powędrował na ramke ze zdjęciem. Naszym zdjęciem z wakacji. Byliśmy tacy szczęśliwi i zakochani. No właśnie. Byliśmy...? Czy nadal jesteśmy?


Monika

Ubrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego bmw i zaczęłam kierować sie w strone domu Lewandowskiego. Chce miec to wszystko już za sobą. Wezmę swoje rzeczy i znikne z jego życia raz na zawsze. Czy aby tylko potrafię?
Podjechałam pod jego dom i ruszyłam w strone drzwi. W momencie gdy do nich podeszłam, otworzyły sie a w progu stał on. Jego niebieskie oczy nie były niebieskie, a szare. Zawsze takie były gdy mu coś dolegało. Włosy miał nieuczesane,a wyraz twarzy smutny.
-Przyszłam tylko po swoje rzeczy.- powiedziałam oschle, co widocznie go zabolało.
-Jasne wchodź.- nasze głosy były całkowicie pozbawione emocji. Jeszcze nigdy tak ze sobą nie rozmawialiśmy. Miałam ochote sie rozpłakać,ale z trudem powstrzymywałam łzy. Chciałam pokazać,że jestem silna.
W salonie zobaczyłam Blaszczykowskiego.
-Cześć.-powiedziałam cicho.
-Cześć.-wstał i podszedł mnie przytulić. Odkąd znałam Kube, traktowałam go jak starszego brata,którego nigdy nie miałam. Był dla mnie ogromnym wsparciem. Zawsze służył pomocą czy poradą.  Chyba już wiedział co sie stało bo mocno mnie przytulił i poklepał po plecach. Zawsze tak robił gdy chciał mnie pocieszyć.-To ja wam nie przeszkadzam,trzymajcie sie.
-Wszystkie moje rzeczy są tam gdzie je zostawiłam?
-Tak,nie ruszałem ich.
Poszłam na piętro. Weszłam do jego,niegdyś naszej sypialni.Nadal było czuć tam nasze perfumy,które tak wspaniale sie ze sobą komponowały.Jak my jeszcze niedawno.
Zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Laptopa, tableta, jakieś ciuchy. Podeszłam do szafki nocnej stojącej obok łóżka.Stało tam nasze zdjęcie. Szczęśliwi,uśmiechnięci, zakochani.
Po moim policzku spłynęła łza,którą natychmiastowo wytarłam. Jak to wszystko, co było między nami mogło sie tak błyskawicznie rozpaść? Wstałam i pokierowłam sie do łazienki.Pakowałam swoje kosmetyki do torby. I wtedy w łazience pojawił sie ON.Oparł sie o próg drzwi i patrzył na mnie w lustrze, przyglądając sie wszystkiemu co robie.
-To nie tak miało być, wiesz o tym?
-Wiem.-odpowiedziałam niesłyszalnie, prawie szeptem.
-Mieliśnmy byc ze sobą na zawsze.Planowaliśmy wspólną przyszłość,dzieci. Nie pamiętasz? Chcesz to wszystko tak po prostu zostawić?-stanął za mną. Dzieliło nas kilka centymetrów. Na karku czułam każdy jego oddech, najmniejszy ruch. Był blisko. Za blisko.
-Pamiętam,ale nas już nie ma. Jestem ja i jesteś ty, ale nie ma już nas. Więc proszę Cie, nie utrudniaj wszystkiego i po prostu to zakończmy.-szeptałam. Nie mogłam powiedzieć tego głośno. Nie chciałam żeby słyszał, jak łamie mi sie głos.Nie chciałam aby widział,że nie jestem taka silna jaką udaję.Wyminęłam go i zeszłam na parter.
-Monika przepraszam. Błagam Cie, wybacz mi.
Udałam,że tego nie słysze. Cholera, znowu zbiera mi sie na łzy.
-Monika nie zachowujmy sie jak dzieci, bo nimi nie jesteśmy.
-Masz racje. Więc nie zachowuj sie jak dziecko i nie wymuszaj tych przeprosin. One i tak już nic nie pomogą.-Wzięłam swoje rzeczy i otworzyłam drzwi. Chciałam już wychodzić,ale usłyszałam:
-Monika zaczekaj porozmawiajmy.
Wyszłam. Po prostu stamtąd wyszłam. Podbiegłam do samochodu, wrzuciłam torby na tylne siedzenie i odjechałam z piskiem opon, spoglądając na Roberta ostatni raz.

_________________________________________________________________________
jeśli się zawiedliście to z góry przepraszam.zapewne większość z was słyszała już o tym,że Mario Gotze przechodzi do Bayernu... cóż ja nie będę sie na ten temat wypowiadać bo nie chce nikogo obrazić tym,że nienawidzę bawarczyków. coś we mnie pękło jak sie o tym dowiedziałam, ale cóz szerokiej drogi i powodzenia? tak chyba tylko tego można mu życzyć, Mario daj z siebie wszystko bo możesz być legendą światowego futbolu! zauważyłam ostatnio,że z odwiedzinami na blogu jest lepiej,ale coraz mniej komentarzy sie pojawia? jeśli wam sie nie podoba czy coś to piszcie, ja chetnie przyjmę krytykę :)
aha no i jeszcze jedno ogłoszenie parafialne! moja wena wraca? tak! teraz miałam próbne testy i sie próbowałam uczyć, więc nie chciałam sie rozpraszać,ale zaczęłam pisać 26 rozdział,który pisze kiedy tylko znajduje na to 5 minut nawet na kolanie!a to dzięki wam! jak już mówiłam kocham was i dziękuję,że jesteście i ogólnie! trzymajcie sie,buziaki! ♥
PS! przeprszam.xd ale ostatnio zapomniałam o to spytać. podoba wam sie nowy nagłówek/bohaterka? obowiązkowo dajcie znać! : D

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 19. 'Mam tego dosyć! To koniec!'

umarły plany, wszystko to co było piękne, umarła miłość, na którą tak długo pracowaliśmy. której tak dużo poświęciliśmy.

***

Obudziłam się rano w gorących, silnych ramionach. Czyich? Najważniejszej osoby na tym świecie.-Roberta.
Otworzyłam lekko jedno oko. Mój kochany już nie spał. Głaskał moje ramie, jeżdżąc ręką w górę i w dół, zostawiając na moim ciele delikatne dreszcze. Był taki delikatny..Otworzyłam oczy i pocałowałam go w jego nagi tors na przywitanie.
-Dzień dobry.-usłyszałam szpetem.
-Cześć.-odpowiedziałam.
Zaczęliśmy sie całować. Nasze usta delikatnie sie muskały. Lekko muskałam językiem podniebienie Roberta.
-Kocham Cie.-cicho jęknęłam pomiędzy pocałunkami,ale nie umsknęło to uwadze Lewandowskiego, spojrzał mi głęboko w oczy.Błyszczały jak dwa diamenty. Ujrzeć w nich było można miłość,satysfakcje,szczęście a przede wszystkim ulge.
-Ja ciebie też.Najmocniej na świecie.-odpowiedział w końcu. I znowu w pełni mu sie oddałam. Ale nie żałowałam. Wiedziałam,że go kocham i chciałam, żeby on też o tym wiedział. nad ranem jeszcze sie kochaliśmy, a potem zeszliśmy na śniadanie do hotelowej kawiarenki.
-Jak wyjedziesz stąd to gdzie jedziesz?
-Na kilka godzin do Dortmundu. Tam zabieram dziewczyny i jedziemy do Manchesteru. Potem wracam do domu i do rozpoczęcia roku akademickiego mam wolne. A potem tylko małe zlecenia. Głównie w niemczech i w polsce.Głównie artykuły, troche wywiadów. Będę miała więcej czasu dla ciebie.-obdarowała go kolejnym porannym buziakiem.
-W końcu. A co to za koleś stał z kamerą podczas twoich wywiadów?
- Kamil. Mój nowy współpracownik. W porządku chłopak.
-Kochanie, a o której ty masz lot ?-spytal patrząc na zegarek na swoim nadgarstku.
-O 13:15. A która jest?
- 11:45.
-O Jezuniu. Muszę iść sie pakować! A ty leć bo pewnie masz trening! Klopp cie zabije jak sie spóźnisz!
-Trening mam o 17 więc ci pomoge, nawet cie odwioze. Nie martw sie!- puścił mi buziaka w powietrzu, po czym wstaliśmy i udaliśmy sie do pokoju hotelowego.

Robert pomógł mi sie spakować i odwiózł mnie na lotnisko, cały czas mówiąc o wczorajszym meczu. Wczoraj nie za bardzo miał na to czas, bo zajęłam go czymś innym, natomiast dzisiaj przeżywał to podwójnie :). Mówił o tym z taką dumą i podnieceniem. Cóż Real Madryt to ciężki przeciwnik, ale Borussen udało sie ich pokonać! Lewy opowiadał mi wszystko, dokładnie każdy ruch piłki. Nie zdając sobie chyba sprawy,że ja również oglądałam ten mecz i to z o wiele większą uwagą niż on. W końcu taksówka zatrzymała sie pod lotniskiem. Wysiedliśmy trzymając sie za ręce. Kamil wyjechał już wczoraj w nocy, więc czekał mnie samotny lot. Przemierzyliśmy lotnisko, czule sie pożegnaliśmy i każdy pognał w swoją stronę.


11 grudnia 2012 r.

Jak ten czas szybko leci. Jest już prawie połowa grudnia. Co tam u mnie ? Co u mnie i Roberta? Szczerze? Ostatnio coraz gorzej. Cały czas sie kłócimy,kompletnie nie potrafimy sie dogadać. Kłócimy sie dosłownie o wszystko. O każdą błahostkę.Na szczęście przedwczoraj się pogodziliśmy i jak narazie jest spokój. Czy to cisza przed burzą? Zobaczymy.

Dzisiaj zostaliśmy zaproszenie na imprezę,która odbędzie się jutro z okazji trzeciego z rzędu zwycięztwa Borussi. Między mną a Robertem było coraz lepiej. Od kilku dni jest tak jak dawniej. Jest idealnie.
-Kochanie, jaką sukienke ubierasz?-poczułam jego pocałunki na mojej szyi, kiedy malowałam sie w łazience.
-Chyba małą czarną, a dlaczego pytasz?
-Bo nie wiem jaki krawat wybrać.
-Koło garnituru masz przygotowane dwa. Musisz tylko wybrać.
-Jesteś najlepsza, wiesz o tym?-powiedział i obdarował mnie buziakiem w policzek.

***

Impreza trwała w najlepsze.Wszyscy byli juz wstawieni, większość tańczyła.Graliśmy w odbijanego, więc wędrowałam pomiędzy ramionami Roberta,Błaszczykowskiego,Goetzego,Reusa,Kehla,Piszcza i kilku innych.Koło północy nogi moje jak i Marco wysiadały. Poszliśmy się czegoś napić. Oparłam sie o bar i gawędziłam z Reusem. W pewnym momencie on złapał moją dłoń i zaczął szeptać mi słodkie słówka do ucha. Reus zawsze wydawał mi sie fajnym i przystojnym facetem,ale to Roberta kocham nad życie.Byłam pijana, ale nadal myślałam racjonalnie.
-Marco, proszę nie. Wiesz,że kocham Lewego.-wyszeptałam.
-Ciii
-Marco...- Odsunęłam się od niego. Spojrzałam w głąb sali i zobaczyłam Roberta przyglądającego nam sie z taką złością, jakiej nigdy u niego nie widziałam. Przeprosiłam Marco i poszłam szukać Lewego.Widziałam,że cały wściekły sie ze wszystkimi żegna, więc zrobiłam to samo. Ubrał kurtke, ja również. On nie pił więc prowadził. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w droge. Nie odzywaliśmy sie do siebie. On patrzył na drogę,a ja siedziałam wpatrzona w okno.Jakoś 10 km od domu zdecydowałam sie z nim pogadać.
-Robert...-chciałam coś powiedzieć,ale mi przerwał.
-Nie chce z tobą rozmawiać. Z resztą prowadze, więc mnie nie rozpraszaj.- wziął ze swojego uda moją dłoń,którą przed chwilą tam położyłam.. Był na tyle wkurzony,że narazie odpuściłam. Dokończymy tę rozmowę u niego w domu.U mnie nadal mieszka Natalia,a nie chcę aby wysłuchiwała naszych kłótni, a zapewne tym skończy się nasza rozmowa.Zajechaliśmy pod jego dom.Wysiadł i poszedł. Nawet na mnie nie zaczekał. Weszłam do domu Lewandowskiego, zdjełam płaszcz i poszła do niego do salonu.
-Robert, o co tak w ogóle jesteś na mnie zły?
-Jeszcze pytasz? Poszłaś na impreze ze mną, jako moja ukochana. Po czym widzę jak migdalisz sie z moim przyjacielem! I ty mi sie jeszcze pytasz dlaczego jestem zły ?! Nie ośmieszaj sie.
-Jakie migdaliliście?! Po prostu rozmawialiśmy! No tego mi chyba nie zakażesz!
-Według Ciebie to była zwykła rozmowa?
-Tak, to była zwykla, przyjacielska rozmowa.
Po chwili dopowiedział,ale spokojniej:
-Przyznaj sie,że z nim spałaś....Że mnie zdradzałaś i to nie tylko z Marco....Że te wszystkie służbowe wyjazdy to zwykła przykrywka. Przyznaj sie,że jesteś zwykłą dziwką.
Zatkało mnie. Nie wierzyłam w to co własnie usłyszałam. Jak najważniejsza dla mnie osoba mogła nazwać mnie dziwką ?! Jak on mógł ?!

-Sama nie wierze w to co usłyszałam. Mam tego dosyć! Mam dosyć Ciebie! To koniec! Jutro zobaczysz mnie ostatni raz. Możesz być tego pewien.-pojedyńcze łzy spływały po moich policzkach. Ubrałam sie i stamtąd wyszłam. Nawe nie próbował mnie zatrzymywać. I dobrze. Nawet nie miałam ochoty na niego patrzeć. Pochodziłam troche po Dortmundzie. Co ja tak naprawdę powinnam zrobić? Kocham go. Kocham go nad życie. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Nigdy nie znałam go od tej strony. Poszłam do swojego mieszkania. Natalia spała. Wzięłam z barku butelkę czerwonego wina i kieliszek. Byłam już pijana,ale czerwonego,dobrego wina nigdy za wiele. Była 4 rano. Już wiem co powinnam zrobić. Wzięłam telefon do ręki i wystukałam numer. Po 4 sygnałach odebrał tak dobrze znany i kochany głos.
-Halo?
-Przepraszam,że cie budzę,ale....-zaczęłam płakać, ale byłam kompletnie przytłoczona całą tą sytuacją.-mamo mogę przyjechać do Polski wcześniej?
-Kochanie oczywiście,że tak. Co sie dzieje tak w ogóle?
-Dziękuję. Jutro najprawdopodobniej wylecę do Poznania. Dziękuję. Kocham cie mamo i tęsknię.

_____________________________________________________________________________
so sad.
dziękuję wam,że jesteście. kocham was nad życie, tzrymajcie sie cieplutko i trzymajcie za mnie kciuki we wtorek,środe i czwartek bo pisze PRÓBNE testy gimnazjalne! kocham was i buziaki! :*

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 18. 'Lewandowski, co ty wyprawiasz?'

    Zakochałam się. Zakochałam się potwornie, absolutnie, bezwzględnie, bezrozumnie, na zawsze.

***

Po wczorajszej nocy naprawdę nie mam pojęcia jak znalazłam się we własnym łóżku.Wieczór był naprawdę wspaniały. Nie pamiętam prawie nic. Jedynie to jak poszłam z dziewczynami do klubu i to jak piłyśmy alkohol i szalałyśmy na parkiecie.Natalia topiła smutki po rozstaniu z Michałem, a ja w tęsknocie za Robertem.Z tego co później dowiedziałam sie od dziewczyn, nic głupiego nie zrobiłam. Miały mnie pod pełną kontrolą.

Kilka dni później.

-Nie gniewacie sie na mnie,że musze was zostawić same i jechać do Madrytu?
-Nie no coś ty. Praca to praca, jest najważniejsza. A Roberta jeszcze zdąrzymy poznań w najbliższym czasie.-odpowiedziała mi jak zwykle z pelnym uśmiechem na twarzy Klaudia.
-Tylko nie zdemolujcie mi mieszkania!-zaśmiałam sie razem z dziewczynami, po nich wszystkiego było można sie spodziewać.
-*Osoby lecące samolotem BOEING147 proszone są do natychmiastowego pójścia do odprawy. Dziękujemy.*
-Okej dziewczyny, ja ide. Bądzcie grzeczne i trzymajcie za mnie kciuki bo poraz pierwszy przeprowadze dużo wywiadów i to na wizji! Pytania musze mieć 'na świeżo'!- mówiłam z ciągłym uśmiechem na twarzy pomimo, tego że w środku zjadały mnie nerwy.

Po ośmiu godzinach w końcu wylądowałam w Madrycie. Lot się nieco przedłużył i do rozpoczęcia meczu zostało 2,5 godziny. Razem z Kamilem, moim kamerzystą odebraliśmy swoje bagaże i pobiegliśmy do hotelu,w którym zatrzymała sie również Borussia.Jaka byłam zaskoczona gdy Robert zarezerwował mi pokój obok swojego! Kochany jak zwykle o wszystkim pomyślał.Odłożyliśmy walizki i zeszliśmy do hotelowej restauracji coś zjeść po długim i męczącym locie.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo boje sie tego meczu...
-Bo Robert gra?-pytał cały czas zajadając sie posiłkiem.
-Nie, nie dlatego. On da sobie rade, zawsze daje. To jest mój pierwszy taki wywiad 'na świeżo' bez żadnych przygotowanych pytań.
-Dasz rade, jak co to wyłącze kamere.-Kamil próbował mnie pocieszyć,ale ja i tak trzęsłam się jak galareta.
Nawet nie miałam jak spotkać sie z Lewym przed meczem. Poszłam do pokoju sie odświeżyć. Wykąpać, umyć włosy, umalować się i w końcu zadać sobie pytanie "co ja mam ubrać?!"
To pytanie zawsze mnie męczyło.Nie wiem czy przez nadmiar ciuchów, czy przez mój brak wyobraźni. W końcu jednak ubrałam się i poszłam po Kamila. Po 15 minutach byliśmy już na stadionie.

Za 10 minut mecz.Napisałam jeszcze do Roberta szybkie "Powodzenia miśku. :*" z nadzieją,że to odczyta.Po raz pierwszy  siedziałam w pomieszczeniu przeznaczonym tylko dla dziennikarzy i cały mecz oglądałam na ekranie telewizora, dokładnie studiując każdy ruch piłkarzy,gole,karne,asysty.
W końcu mecz zakończył sie pięknym wynikiem 2:3 z wygraną Borussi! Dla Realu bramki strzelili Ronaldo i Ozil, a dla Borussi 2x Robert i Marco Reus.Po zakończonym meczu poszłam poczekać na piłkarzy. Jako pierwszy z nich wyszedł Robert. Szybko go zaczepiłam, oczywiście w pełni zawodowo. :)
-Cześć Robert,można?
-Jasne, jasne.-udał jakbyśmy w ogóle sie nie znali, ale to dobrze. Było mi łatwiej :)
-A więc jak sie czujesz po tym jak podczas jednego meczu strzeliłeś dwie bramki? Ja wiem,że dla Ciebie to w sumie normalka,ale strzeliłeś nikomu innemu jak Ikerowi Casillasowi! Jak emocje?
-Cóż, emocje nadal mają nade mną górę. Strzeliłem ładne bramki z czego jestem bardzo dumny. Iker Casillas to tak naprawdę najlepszy bramkarz ,któremu bardzo trudno strzelić gola, więc moge być z siebie zadowolony,że mi sie udało i to dwa razy.
-A odbiegając troche od tematu dzisiejszego meczu, ostatnimi czasy coraz częściej mówi sie o twoim transferze do takich zagranicznych klubów jak Juventus Turyn, Manchester United a ostatnio nawet Real Madryt! Co o tym sądzisz, lub co wiesz na ten temat ? Zdradzisz jakiś rąbek tajemnicy?
-Narazie żadnych szczegółów na temat mojego odejścia nie znam. Skupiam sie na grze w Borussi a przede wszystkim ważnych meczach reprezentacji.
-To na tyle, dziękuję.-już miałam sie odwrócić na pięcie i odejść i przeprowadzić wywiad z kimś innym, gdy nagle... poczułam usta Roberta na moich ustach! Co prawda był to krótki buziak,ale ja nadal byłam na wizji! Oderwał sie ode mnie i powiedział tylko:
-Powodzenia z następnymi wywiadami kochanie.- i odszedł. Jak gdyby nigdy nic! A co głupia ja zrobiłam? Podniosłam lekko ręke i sie uśmiechnęłam.W końcu jednak 'wytrzeźwiałam' po Lewandowskich ustach i musiałam spojrzeć w kamere i coś powiedzieć, ale co ?
- A to był Robert Lewandowski, dzisiejszy zdobywca dwóch bramek.-to były jedyne słowa,które z siebie wyjąkałam. Oj czuje coś,że moja kariera wisi na włosku.......

Przeprowadziłam jeszcze krótkie wywiady z Ozilem,Ronaldo,Casillasem i moimi dobrymi przyjaciółmi, z którymi było o wiele łatwiej, z Piszczkiem, Kehlem i Reusem.
Potem pojechałam do hotelu. Autokar Borussi  był już na podjeździe czyli chłopcy także są w hotelu. Od razu poszłam do pokoju Roberta, omijając własny. Dlaczego? Szłam z zamiarem nakrzyczenia na niego, ale tak strasznie za nim tęskniłam, pocałunek? Jak zwykle, był baardzo przyjemny.
Sama tak naprawdę nie wiedziałam jak będzie moja reakcja jak otworzy mi drzwi.
Otworzył je... w samym spodenkach! Cholera, Lewandowski czy ty naprawdę musisz tak na mnie działać?! I jak ja mam być stanowcza ?! Powiedział "o cześć" a ja po prostu zaczęłam go całować.
Pocałunek jest tym momentem kiedy zawsze mimowolnie opuszczasz powieki ku dołowi,delektując sie smakiem,zapachem,bliskością. Jest jedną z tych chwil,których nie ogląda sie z otwartymi oczami.To ten moment, kiedy patrzymy sercem. Tylko sercem.

____________________________________________________________________________
Osiemnasty rozdział dedykuje każdej z was. Każdej,która skomentowała poprzedni rozdział, każdej która mnie zmotywowała, i każdej,która we mnie wierzy. A w szczególności Lewici. dziękuję kochanie,za to że jesteś i tak bardzo mnie zmotywowałaś ♥
robię co mogę, ale zaraz mam próbne testy i mam nadzieję,że wszystko nadrobie w maju, czerwcu i tak długo jak to bedzie trwało!a postaram sie, żeby trwało jak najdłużej! dziekuję,także za wsparcie mnie w tamtej akcji z komentarzami na tamtym blogu. dzięki,że mogę na was polegać! kocham was, jesteście najlepsze ♥
buziaczki! ♥
prezencik :D+ zapraszam do zakładki 'bohaterowie', 'czytane i polecane ♥' !
+ wczorajszy mecz Borussia-Malaga? jakaś totalna magia. ♥ drogie panie, BVB w półfinale LM! 

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 17. 'Co wy tu robicie?'


“Sens tkwi w tym, by odszukać coś, co nie pozwoli nam się poddać.”

***

Robert.
Wiem,że nie chcesz ze mną rozmawiać,
ale jakoś to wszystko muszę Ci wytłumaczyć.
Ja naprawdę nigdy nie chciałam Cie zdradzić.
To zawsze ty liczyłeś sie dla mnie najbardziej.
Napewno teraz zadajesz sobie pytanie "Dlaczego w takim bądź razie mnie zdradziła?"
Po prostu... brakowało mi czułości i bliskości ze strony mężczyzny,
której ty już od dawna mi nie okazywałeś.
W ogóle nie miałeś dla mnie czasu, nawet byłam w Dortmundzie. 
Konsola,piwo i kumple zawsze byli ważniejsi, pomimo że miałeś to na codzień.
I do tego jeszcze nasze ciągłe wyjazdy... Wtedy zjawił sie Filip,który był da mnie wytchnieniem,
ale to była tylko nic nie znacząca przygoda, 
bo szybko zrozumiałam jak bardzo Cie kocham.
Wiem,że to żadne wytłumaczenie,ale przypomnij sobie nasze wszystkie wspólne chwile.
Jak sie poznaliśmy,zaręczyliśmy, wspólnie spędzone noce,
wakacje, jak mówiłeś jak bardzo mnie kochasz...
Mam nadzieję,że mnie zrozumiesz i przedewszystkim,że mi wybaczysz.
KOCHAM CIĘ, I NIE ODPUSZCZE.

                                Twoja Ania.



Listów tego typu było mnóstwo.Były nawet takie z niedawną datą.W tych nowszych już nie zawsze go przepraszała. Groziła mu. Pisała,że zniszczy mu życie, a mi stanie sie krzywda. Robert rzeczywiście był czasami dziwny.Nerwowy, przewrażliwiony, ale myślałam,że to tylko stres przed meczem.I co ja powinnam teraz zrobić? Jak mu powiem,że wiem o tych listach to byłby zapewne na mnie wściekły,że wiem o nich i zły,że grzebałamw  jego rzeczach. Owszem, bylismy parą i spałam czasami u niego, ale nadal miałam swoje mieszkanie i każdy rządził w swoim. Kontynuowałam przeglądanie tych pamiątek.Były zdjęcia Ani i Roberta. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Malediwy 2011, Egipt 2010, Mazury 2011. Wszystko dokładnie posegregowane.Schowałam wszystko. Koniec! Nie powinnam grzebać w jego rzeczach, zawsze wiedziałam,że moja ciekawość w końcu mnie zgubi. Skończyłam sprzątać jakoś przed północą.Wzięłam swoje rzeczy i pojechałam do domu. Nie mogłam zasnąć, moje myśli cały czas zajmowały te wszystkie pamiątki. Sama nie wiem w sumie dlaczego. Robert nienawidził Anki i cały czas to okazywał. Teraz tak naprawde wiedziałam dlaczego. Bałam sie tylko,że nie wytzrymam i wkońcu wygadam mu sie,że znalazłam to wszystko....

Obudziło mnie dobijanie sie do drzwi wejściowych. Dosłownie. Ktoś bez przerwy dzwonił dzwonkiem a w drzwi walił pięściami. Pierwsza myśl? Anka! Może sama,może kogoś przysłała. Po cichu wygrzebałam sie z łóżka i zeszłam na dół. Spojrzałam przez dziurke i kogo zobaczyłam ? Klaudie i Natalie! Moje dwie najlepsze przyjaciółki!
-Dziewczyny! Co wy tu robicie?-rzuciłam sie na nie z uściskiem.
-Wiemy,że Robert na długo wyjechał a ty zostałaś sama,więc jesteśmy!
 -Wchodźcie,wchodźcie.Nawet nie wiecie jak sie ciesze! Chcecie coś do picia albo jedzenia?
-Kawy-odpowiedziały jednogłośnie.No tak zawsze były zgrane, pomimo że na początku sie nienawidziły :)
-Dobra szczęściaro, opowiadaj jak ci sie układa z Robertem? Jak wakacje minęły?-zagadała Natalia.
-A jak ma być? Raz lepiej, raz gorzej. A skąd wy wiecie o naszych wakacjach?
-No wiesz, jak codziennie widzisz sie swoją przyjaciółke w gazetach i na różnych stronach internetowych, to sie wie.
-Jezu, naprawde?- spytałam totalnie zdziwiona i zła jednocześnie,że dziennikarze wtrącają sie do mojego życia prywatnego, sama byłam jedną z nich, ale do życia prywatnego sie nie wtrącałam.
-Hahahah, no codziennie może nie,ale bardzo często. A teraz gadaj o tych wakacjach!
-No więc cóż, pierwszego dnia było idealnie. Kolacja w restauracji, spacer po plaży, wspólna noc...Drugi dzień zaczął sie pięknym porankiem, przyjechali Sandra i Wojtek. Poszliśmy na miasto, wieczorem poszliśmy na impreze.-tutaj zaczęłam sie śmiać-I Robert w sumie sie o mnie bił z jakimś facetem. Trzeciego dnia w sumie chciałam wyjechać, a reszta minęła tak samo. Morze,kluby,spacery po mieście i romantyczne kolacje, a w końcu wylot.
-Ale czemu chciałaś wyjechać ? Zwariowałaś?
-Bo Lewemu spodobała sie inna. Co ja na dodatek widziałam. Chciałam wyjechać,ale zrezygnowałam kiedy powiedział  mi,że owszem spodobała mu sie, ale jak zobaczył moje łzy to dopiero zrozumiał jaka bardzo jestem dla niego ważna i,że mnie kocha.-na mojej twarzy pojawił sie lekki uśmiech na samo wspomnienie jego słów.
-Ty szczęściaro...
-Koniec gadania o mnie! Co tam u was ? Jak tam w Poznaniu ? 
Tym razem zaczęła Klaudia:
-Przyjechałyśmy bo dostałam w końcu tydzień wolnego. U mnie po staremu, nadal jestem z Przemkiem i o dziwo, jest coraz lepiej.-na jej twarzy pojawił sie uśmiech. Dobrze było wiedzieć,że w końcu im sie układa. Przed moim wyjazdem tutaj między nimi było bardzo źle. Kilka razy nawet interweniowałam bo dochodziło do rękoczynów...
- A ja przyjechałam w sumie na troche dłużej...Michał ze mną zerwał i postanowiłam,że wezmę przykład z Ciebie i spróbuje ułożyć sobie zycie tutaj, w Dortmundzie. Może nawet spotka mnie coś podobnego.-powiedziała z grymasem na twarzy, który próbował przerodzić sie w uśmiech,ale powstrzymywał go smutek po zerwaniu z Michałem..
-I obiecujesz,że zamieszkasz ze mną ?- powiedziałam cała uradowana.Moje mieszkanie miało trzy pokoje, więc nawet bym nie odczuła ,że Natt u mnie mieszka, tym bardziej,że często wyjeżdżam, a jak już jestem to większość nocy spędzam u Lewandowskiego.
-Jeżeli nie jesteś przeciwna, to chętnie!-rzuciła mi sie na szyje i wycałowała za wsze czasy.

I właśnie wtedy przypomniałam sobie,że od wylotu Lewusa z Niemiec minęły 22 godziny, a on nadal nie dzwonił!Cholera, a jak coś sie stało ?!
-Przepraszam was dziewczyny, ale musze zadzwonić do Roberta.
-Jasne, jasne dzwoń pozdrów go od nas :)
Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze. 1 sygnał,2 sygnał,3 sygnał. Uff! 
-Cześć kochanie.-powiedział, zapewne z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Czy naprawde aż tak trudno zadzwonić i oszczędzić mi nerwów?
-Zapomniałem. Ledwo co przyjechaliśmy a okazało sie,że jeden ze szkoleniowców ma urodziny, więc troche to opiliśmy...
-Troche?Ja was znam. Zapewne większość z was śpi w różnych miejscach w hotelu, o ile nie poza nim na trawniku albo gdzieś.- mówiąc to próbowałam powstrzymać śmiech,ale w końcu oboje parskneliśmy śmiechem.
-No, znasz nas. A co tam u Ciebie? Co ciekawego robisz? Hmmm, niech zgadne Winko, maseczka i przegląd sportowy ? ;)
-Misiu, jak ty mnie dobrze znasz. Ale nie dzisiaj. Dziewczyny z Polski do mnie przyjechały, a jedna z nich nawet ze mną zamieszka!
-To przynajmniej będziesz miała z kim wino popijać jak mnie nie ma. - wiedziałam,że sie uśmiecha. Zawsze to robił jak ze mnie żartował.
-Lewandowski, przestań z tymi winem. To odpręża tylko. :D
- *Lewy, za 5 minut w szatni! *- usłyszałam w tle.
- Dobra kochanie, nie zawracam ci głowy bo ktoś już cie woła, trzymaj sie.
- No dobra, tylko grzecznie tam dziewczyny. Kocham cie pa!
-No buziaki, pa!

Reszta dnia minęła nam spokojnie. Wczoraj zaniosłam do redakcji dużo artykułów, więc dzisiaj miałam wolne. Najpierw oprowadziłam dziewczyny po mieszkaniu, a potem pojechałyśmy na miasto.Pokazałam im Dortmund, zjadłyśmy obiad i kupiłyśmy kilka fajnych ubrań.

-Monia, skoro pokazałaś nam Dortmund za dnia, to może pokażesz nam Dortmund nocą?-zagadała Natalia.
-Idealny pomysł!- zawtórowała jej Klaudia.
-Okej, możemy iść do Blackberry.
- Blackberry? Miasta ci sie nie pomyliły? W Poznaniu jest Blackberry.
-Wiem,ale tu też jest. I to o wiele większe :)
- No to idziemy sie szykować i w droge, panienki! 

_______________________________________________________________________
No i mamy 17 rozdział! :)
Przyznam wam sie bez bicia,że przechodzę małe załamanie bo od 3 ponad tygodni męczyłam sie z 23 rozdziałem, ale w końcu go skończyłam. Mam totalny zanik weny, postawiłam na coś i teraz tak naprawde nie mam pomysłu na to co dalej, dlatego też myśle nad końcem bloga...  możliwe,że zakończenie tej historii będzie najlepszym wyjściem. Nic nie jest jeszcze przesądzone,ale jeżeli dalej będzie tak jak jest to po prostu sie pożegnamy. Przechodze ciężki okres w moim życiu, nie radze sobie kompletnie, pomimo pozorów, chyba mam jakieś załamanie psychiczne,albo nerwowe. dziękuję wam za to jak mnie motywujecie i podbudowujecie kocham was i trzymajcie sie kochane/kochani ? :) 
i standardowo: buziaki! :*

PS. Dziewczyny mam do was OGROMNĄ prośbe. Kiedyś zaczęłam czytać opowiadanie o naszym kochanym Lewym i to opowiadanie było naprawdę wyjątkowe. Nie było jakieś przeidealizowane,ale miało w sobie to 'coś'. Ta dziewczyna, w duzych odstępach czasu dodawała rozdziały i ostatni 29 rozdział dodała w listopadzie 2011 roku. Ja cały ten blog przeczytałam,ale ta historia,która nie została zakończona nie dawała mi spokoju. Skontaktowałam sie wiec z ta dziewczyną i wiecie co? Ona postanowiła,że jeżeli są osoby,które będą czytać kontynuacje,  to znowu będzie pisać historie Ani i Roberta. i to jest dla mnie naprawde, naprawde ważne! Dlatego dajcie jej znać pod nowym wpisem na jej blogu,że jesteście i ,że po prostu chcecie aby ona to kontynuowała naprawde! Mam nadzieje,że moge na was liczyć i mi nie zawiedziecie, także najważniejsze są komentarze!!!

tutaj macie link: http://cisza-kolysze--mnie.blog.onet.pl