umarły plany, wszystko to co było piękne, umarła miłość, na którą tak długo pracowaliśmy. której tak dużo poświęciliśmy.
***
Obudziłam się rano w gorących, silnych ramionach. Czyich? Najważniejszej osoby na tym świecie.-Roberta.
Otworzyłam lekko jedno oko. Mój kochany już nie spał. Głaskał moje ramie, jeżdżąc ręką w górę i w dół, zostawiając na moim ciele delikatne dreszcze. Był taki delikatny..Otworzyłam oczy i pocałowałam go w jego nagi tors na przywitanie.
-Dzień dobry.-usłyszałam szpetem.
-Cześć.-odpowiedziałam.
Zaczęliśmy sie całować. Nasze usta delikatnie sie muskały. Lekko muskałam językiem podniebienie Roberta.
-Kocham Cie.-cicho jęknęłam pomiędzy pocałunkami,ale nie umsknęło to uwadze Lewandowskiego, spojrzał mi głęboko w oczy.Błyszczały jak dwa diamenty. Ujrzeć w nich było można miłość,satysfakcje,szczęście a przede wszystkim ulge.
-Ja ciebie też.Najmocniej na świecie.-odpowiedział w końcu. I znowu w pełni mu sie oddałam. Ale nie żałowałam. Wiedziałam,że go kocham i chciałam, żeby on też o tym wiedział. nad ranem jeszcze sie kochaliśmy, a potem zeszliśmy na śniadanie do hotelowej kawiarenki.
-Jak wyjedziesz stąd to gdzie jedziesz?
-Na kilka godzin do Dortmundu. Tam zabieram dziewczyny i jedziemy do Manchesteru. Potem wracam do domu i do rozpoczęcia roku akademickiego mam wolne. A potem tylko małe zlecenia. Głównie w niemczech i w polsce.Głównie artykuły, troche wywiadów. Będę miała więcej czasu dla ciebie.-obdarowała go kolejnym porannym buziakiem.
-W końcu. A co to za koleś stał z kamerą podczas twoich wywiadów?
- Kamil. Mój nowy współpracownik. W porządku chłopak.
-Kochanie, a o której ty masz lot ?-spytal patrząc na zegarek na swoim nadgarstku.
-O 13:15. A która jest?
- 11:45.
-O Jezuniu. Muszę iść sie pakować! A ty leć bo pewnie masz trening! Klopp cie zabije jak sie spóźnisz!
-Trening mam o 17 więc ci pomoge, nawet cie odwioze. Nie martw sie!- puścił mi buziaka w powietrzu, po czym wstaliśmy i udaliśmy sie do pokoju hotelowego.
Robert pomógł mi sie spakować i odwiózł mnie na lotnisko, cały czas mówiąc o wczorajszym meczu. Wczoraj nie za bardzo miał na to czas, bo zajęłam go czymś innym, natomiast dzisiaj przeżywał to podwójnie :). Mówił o tym z taką dumą i podnieceniem. Cóż Real Madryt to ciężki przeciwnik, ale Borussen udało sie ich pokonać! Lewy opowiadał mi wszystko, dokładnie każdy ruch piłki. Nie zdając sobie chyba sprawy,że ja również oglądałam ten mecz i to z o wiele większą uwagą niż on. W końcu taksówka zatrzymała sie pod lotniskiem. Wysiedliśmy trzymając sie za ręce. Kamil wyjechał już wczoraj w nocy, więc czekał mnie samotny lot. Przemierzyliśmy lotnisko, czule sie pożegnaliśmy i każdy pognał w swoją stronę.
11 grudnia 2012 r.
Jak ten czas szybko leci. Jest już prawie połowa grudnia. Co tam u mnie ? Co u mnie i Roberta? Szczerze? Ostatnio coraz gorzej. Cały czas sie kłócimy,kompletnie nie potrafimy sie dogadać. Kłócimy sie dosłownie o wszystko. O każdą błahostkę.Na szczęście przedwczoraj się pogodziliśmy i jak narazie jest spokój. Czy to cisza przed burzą? Zobaczymy.
Dzisiaj zostaliśmy zaproszenie na imprezę,która odbędzie się jutro z okazji trzeciego z rzędu zwycięztwa Borussi. Między mną a Robertem było coraz lepiej. Od kilku dni jest tak jak dawniej. Jest idealnie.
-Kochanie, jaką sukienke ubierasz?-poczułam jego pocałunki na mojej szyi, kiedy malowałam sie w łazience.
-Chyba małą czarną, a dlaczego pytasz?
-Bo nie wiem jaki krawat wybrać.
-Koło garnituru masz przygotowane dwa. Musisz tylko wybrać.
-Jesteś najlepsza, wiesz o tym?-powiedział i obdarował mnie buziakiem w policzek.
***
Impreza trwała w najlepsze.Wszyscy byli juz wstawieni, większość tańczyła.Graliśmy w odbijanego, więc wędrowałam pomiędzy ramionami Roberta,Błaszczykowskiego,Goetzego,Reusa,Kehla,Piszcza i kilku innych.Koło północy nogi moje jak i Marco wysiadały. Poszliśmy się czegoś napić. Oparłam sie o bar i gawędziłam z Reusem. W pewnym momencie on złapał moją dłoń i zaczął szeptać mi słodkie słówka do ucha. Reus zawsze wydawał mi sie fajnym i przystojnym facetem,ale to Roberta kocham nad życie.Byłam pijana, ale nadal myślałam racjonalnie.
-Marco, proszę nie. Wiesz,że kocham Lewego.-wyszeptałam.
-Ciii
-Marco...- Odsunęłam się od niego. Spojrzałam w głąb sali i zobaczyłam Roberta przyglądającego nam sie z taką złością, jakiej nigdy u niego nie widziałam. Przeprosiłam Marco i poszłam szukać Lewego.Widziałam,że cały wściekły sie ze wszystkimi żegna, więc zrobiłam to samo. Ubrał kurtke, ja również. On nie pił więc prowadził. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w droge. Nie odzywaliśmy sie do siebie. On patrzył na drogę,a ja siedziałam wpatrzona w okno.Jakoś 10 km od domu zdecydowałam sie z nim pogadać.
-Robert...-chciałam coś powiedzieć,ale mi przerwał.
-Nie chce z tobą rozmawiać. Z resztą prowadze, więc mnie nie rozpraszaj.- wziął ze swojego uda moją dłoń,którą przed chwilą tam położyłam.. Był na tyle wkurzony,że narazie odpuściłam. Dokończymy tę rozmowę u niego w domu.U mnie nadal mieszka Natalia,a nie chcę aby wysłuchiwała naszych kłótni, a zapewne tym skończy się nasza rozmowa.Zajechaliśmy pod jego dom.Wysiadł i poszedł. Nawet na mnie nie zaczekał. Weszłam do domu Lewandowskiego, zdjełam płaszcz i poszła do niego do salonu.
-Robert, o co tak w ogóle jesteś na mnie zły?
-Jeszcze pytasz? Poszłaś na impreze ze mną, jako moja ukochana. Po czym widzę jak migdalisz sie z moim przyjacielem! I ty mi sie jeszcze pytasz dlaczego jestem zły ?! Nie ośmieszaj sie.
-Jakie migdaliliście?! Po prostu rozmawialiśmy! No tego mi chyba nie zakażesz!
-Według Ciebie to była zwykła rozmowa?
-Tak, to była zwykla, przyjacielska rozmowa.
Po chwili dopowiedział,ale spokojniej:
-Przyznaj sie,że z nim spałaś....Że mnie zdradzałaś i to nie tylko z Marco....Że te wszystkie służbowe wyjazdy to zwykła przykrywka. Przyznaj sie,że jesteś zwykłą dziwką.
Zatkało mnie. Nie wierzyłam w to co własnie usłyszałam. Jak najważniejsza dla mnie osoba mogła nazwać mnie dziwką ?! Jak on mógł ?!
-Sama nie wierze w to co usłyszałam. Mam tego dosyć! Mam dosyć Ciebie! To koniec! Jutro zobaczysz mnie ostatni raz. Możesz być tego pewien.-pojedyńcze łzy spływały po moich policzkach. Ubrałam sie i stamtąd wyszłam. Nawe nie próbował mnie zatrzymywać. I dobrze. Nawet nie miałam ochoty na niego patrzeć. Pochodziłam troche po Dortmundzie. Co ja tak naprawdę powinnam zrobić? Kocham go. Kocham go nad życie. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Nigdy nie znałam go od tej strony. Poszłam do swojego mieszkania. Natalia spała. Wzięłam z barku butelkę czerwonego wina i kieliszek. Byłam już pijana,ale czerwonego,dobrego wina nigdy za wiele. Była 4 rano. Już wiem co powinnam zrobić. Wzięłam telefon do ręki i wystukałam numer. Po 4 sygnałach odebrał tak dobrze znany i kochany głos.
-Halo?
-Przepraszam,że cie budzę,ale....-zaczęłam płakać, ale byłam kompletnie przytłoczona całą tą sytuacją.-mamo mogę przyjechać do Polski wcześniej?
-Kochanie oczywiście,że tak. Co sie dzieje tak w ogóle?
-Dziękuję. Jutro najprawdopodobniej wylecę do Poznania. Dziękuję. Kocham cie mamo i tęsknię.
_____________________________________________________________________________
so sad.
dziękuję wam,że jesteście. kocham was nad życie, tzrymajcie sie cieplutko i trzymajcie za mnie kciuki we wtorek,środe i czwartek bo pisze PRÓBNE testy gimnazjalne! kocham was i buziaki! :*
-Marco, proszę nie. Wiesz,że kocham Lewego.-wyszeptałam.
-Ciii
-Marco...- Odsunęłam się od niego. Spojrzałam w głąb sali i zobaczyłam Roberta przyglądającego nam sie z taką złością, jakiej nigdy u niego nie widziałam. Przeprosiłam Marco i poszłam szukać Lewego.Widziałam,że cały wściekły sie ze wszystkimi żegna, więc zrobiłam to samo. Ubrał kurtke, ja również. On nie pił więc prowadził. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w droge. Nie odzywaliśmy sie do siebie. On patrzył na drogę,a ja siedziałam wpatrzona w okno.Jakoś 10 km od domu zdecydowałam sie z nim pogadać.
-Robert...-chciałam coś powiedzieć,ale mi przerwał.
-Nie chce z tobą rozmawiać. Z resztą prowadze, więc mnie nie rozpraszaj.- wziął ze swojego uda moją dłoń,którą przed chwilą tam położyłam.. Był na tyle wkurzony,że narazie odpuściłam. Dokończymy tę rozmowę u niego w domu.U mnie nadal mieszka Natalia,a nie chcę aby wysłuchiwała naszych kłótni, a zapewne tym skończy się nasza rozmowa.Zajechaliśmy pod jego dom.Wysiadł i poszedł. Nawet na mnie nie zaczekał. Weszłam do domu Lewandowskiego, zdjełam płaszcz i poszła do niego do salonu.
-Robert, o co tak w ogóle jesteś na mnie zły?
-Jeszcze pytasz? Poszłaś na impreze ze mną, jako moja ukochana. Po czym widzę jak migdalisz sie z moim przyjacielem! I ty mi sie jeszcze pytasz dlaczego jestem zły ?! Nie ośmieszaj sie.
-Jakie migdaliliście?! Po prostu rozmawialiśmy! No tego mi chyba nie zakażesz!
-Według Ciebie to była zwykła rozmowa?
-Tak, to była zwykla, przyjacielska rozmowa.
Po chwili dopowiedział,ale spokojniej:
-Przyznaj sie,że z nim spałaś....Że mnie zdradzałaś i to nie tylko z Marco....Że te wszystkie służbowe wyjazdy to zwykła przykrywka. Przyznaj sie,że jesteś zwykłą dziwką.
Zatkało mnie. Nie wierzyłam w to co własnie usłyszałam. Jak najważniejsza dla mnie osoba mogła nazwać mnie dziwką ?! Jak on mógł ?!
-Sama nie wierze w to co usłyszałam. Mam tego dosyć! Mam dosyć Ciebie! To koniec! Jutro zobaczysz mnie ostatni raz. Możesz być tego pewien.-pojedyńcze łzy spływały po moich policzkach. Ubrałam sie i stamtąd wyszłam. Nawe nie próbował mnie zatrzymywać. I dobrze. Nawet nie miałam ochoty na niego patrzeć. Pochodziłam troche po Dortmundzie. Co ja tak naprawdę powinnam zrobić? Kocham go. Kocham go nad życie. Ale czy potrafiłabym mu wybaczyć? Nigdy nie znałam go od tej strony. Poszłam do swojego mieszkania. Natalia spała. Wzięłam z barku butelkę czerwonego wina i kieliszek. Byłam już pijana,ale czerwonego,dobrego wina nigdy za wiele. Była 4 rano. Już wiem co powinnam zrobić. Wzięłam telefon do ręki i wystukałam numer. Po 4 sygnałach odebrał tak dobrze znany i kochany głos.
-Halo?
-Przepraszam,że cie budzę,ale....-zaczęłam płakać, ale byłam kompletnie przytłoczona całą tą sytuacją.-mamo mogę przyjechać do Polski wcześniej?
-Kochanie oczywiście,że tak. Co sie dzieje tak w ogóle?
-Dziękuję. Jutro najprawdopodobniej wylecę do Poznania. Dziękuję. Kocham cie mamo i tęsknię.
_____________________________________________________________________________
so sad.
dziękuję wam,że jesteście. kocham was nad życie, tzrymajcie sie cieplutko i trzymajcie za mnie kciuki we wtorek,środe i czwartek bo pisze PRÓBNE testy gimnazjalne! kocham was i buziaki! :*
No takiego rozdziału, powiem szczerze że się nie spodziewałam, niby na początku taki idealny, a później BUM i juz nie ma nic :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na próbnych testach, trzymamy kciuki <33
ej, jak mogłaś? płakałam na końcówce ;c fajnie, że taki zwrot akcji, ale niefajnie, że Monika i Robert się rozstali.. jakoś nie potrafię ich sobie wyobrazić osobno.. przecież oni tworzyli takie cudne jedno! ♥ jejć, mam nadzieję, że jednak wkrótce wyjaśnią sobie wszystko i wróci to do normy.. na pewno dasz radę, te kciuki są zbędne. no ale oczywiście, że będę je za Ciebie trzymać, kochana! KC! :*
OdpowiedzUsuńBiedna Monika,a Robert nie powinien tak mowic o niej,to ze gadala z Marco nie oznacza że go zdradziła a on mógł by się opanować.Myśle ze dobrze zrobi Moni wyjeżdżając moze wtedy Robert zrozumie jak ważną osobe stracił w swoim życiu i przeprosi ją za wszystko chodź znając Monikę łatwomu nie odpuści :-)
OdpowiedzUsuńJeju, jak Robert mógł tak powiedzieć o Monice ;( Rozpłakałam się, gdy on ją posądził o zdradę. Przecież oni tworzą taką cudowną, idealną, wdzięczną parę i uwielbiam ich razem. Mam nadzieje, że wszystko się unormuje jeszcze i znów będą razem. Powodzenia na testach i buziaki ;* !
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że się zejdą !
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie http://sylwunia09.blogspot.com/ i pozdrawiam :)
Jezu ale ten Robert jest głupi... tak powiedzieć kobiecie, którą kocha :(
OdpowiedzUsuńTypowy facet
Powodzenia na testach :*
Buziaki :*
Świetny.
OdpowiedzUsuńZapraszam di mnie
http://przezjedenwyjazd.blogspot.com/
jeju. najcudowniejszy rozdział tego opowiadania :) nie wyobrażam sobie, tego czekania na kolejny... mam nadzieję, że jakoś się między nim naprawi. :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział:http://robert-anna-story.blogspot.com/
świetnyyy ;33 Kocham <33 Eh, Robert -.-'
OdpowiedzUsuńJejć, jestem taka wkurzona na Roberta, że tak powiedział do Moniki. Mam wielką, a wręcz ogromną nadzieję, że jednak się między nimi powtórnie, dobrze ułoży i znów będą szczęśliwą parą, a może rodziną ;) ! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie;
http://lewy-elena.blogspot.com/
No nie mam słów po prostu... jak on mógł w ogóle tak powiedzieć?! Nie no szczyt...
OdpowiedzUsuńJednak mam nadzieję, ze wszystko sobie wyjaśnią i będzie ok :]
Mimo wszystko świetny rozdział <3