***
Po długich prośbach i błaganiach (na kolanach!) Marco,w końcu uległam i sie zgodziłam.Powiedział,że Lewego na tej imprezie nie będzie,weięc nie mam się co martwić.Głównie to własnie to mnie przekonało do pójścia tam.
Pojechałam do dawno przeze mnie nie odwiedzanego mieszkania,które dzieliłam z Natalią.Na parkingu pod blokiem widziałam zaparkowany mój samochód co znaczyło,że Natt powinna być w domu.Wjechałam windą na 7 piętro i zapukałam do drzwi mojego ukochanego mieszkanka. Pukam,pukam a tu nic! Trzeba zatem znaleźć klucze. Po długich poszukiwaniach kluczy w mojej ogromnej torebce, w końcu znalazłam zgube.Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W korytarzu zostawiłam swoje walizki i przeszłam do salonu. A co tam zastałam?
-Jezu nie wierze! Wy razem?-krzyknęłam całkowicie zdezorientowana!
-Monika! Co ty tu robisz? Słońce stęskniłam sie!-na szyje rzuciła mi sie Natala.
-W końcu wróciłaś! Tęskniliśmy.-na szyje z wielkim uśmiechem rzucił mi sie także Mario! Mario Goetze!
Moja najlepsza przyjaciółka,która jeszcze kilka miesięcy temu wypierała sie,że w żadnym facecie się już nie zakocha i Mario? Największy podrywacz i babiarz na terenie całych Niemiec?! Razem ?!
Przecież nie było mnie zaledwie miesiąc a tu takie zmiany... Boje sie dowiedzieć,co jeszcze sie wydarzyło podczas mojej nieobecności w Dortmundzie.
-Wy razem? Czy ja śnie, czy już do końca ogłupiałam?
Zdezorientowany Goetze spoglądał tylko a moją przyjaciółkę,czekając na jej odpowiedź. Oj,chyba sami jeszcze nie wiedzą na czym stoją.Ale żeś Jaworska palnęła!
-Jakie razem? Nie jesteśmy parą, po prostu sie spotykamy.-odpowiedziała szybko Papieska.
Spojrzałam na Mario,który momentalnie spuścił głowe,widać było lekko zawiedziony.
-Dobra, nie wnikam ale od kiedy to trwa?
-Zaczęło sie jakoś tydzień po twoim wyjeździe...-odpowiedziała o wiele ciszej i niepewniej.
-Coo?! I kiedy zamieżaliście mi powiedzieć ?!-obu palnęła poduszką,Mario jak zwykle zaczął pokładać sie ze śmiechu i dopiero teraz zauważyłam jaka Natalia jest w niego wpatrzona.Jak w obrazek.
-Wiecie co, ja chyba będę sie zbierał.Pobądźcie troche same.-cisze przerwał Mario.
-Nie no! Zostań! Za tobą też się przecież stęskniłam.Zrobimy razem kolacje i pogadamy.Zostań,nie daj sie prosić.-przekonywałam go.
-No dobra..A czy twoja piękna przyjaciółka pochwaliła Ci sie gdzie dostała prace?-spojrzał na nas obie jakimś dziwnym wzrokiem.
-Nieee..-spojrzałam na przyjaciółkę pytająco,unosząc brwi.
-Dostałam prace w Borussi, jako fizjoterapeutka.
-Gratulacje!-uściskałam ją i poszliśmy wspólnie przygotować posiłek.
Przyglądając sie Mario i Natalii zauważyłam w nich mnie i Roberta sprzed kilku miesięcy,a nawet tygodni. Wiem,że głupie to moje całe rozpamiętywanie,ale to jest po prostu silniejsze. Te wszystkie pocałunki,uściski,przedrzeźnianie sie.W tym wszystkim widziałam mnie i Lewego.Cały ten czas próbowałam to od siebie odrzucić,ale już dłużej tak nie potrafie.Kocham Roberta! Kocham go nad życie i nie potrafie bez niego żyć. Tęsknię za nim,strasznie.Może jednak warto dać za wygraną i wrócić do niego? Życie jest za krótkie,żeby tracić czas na coś takiego. Albo wóz albo przewóz! Wybieraj Jaworska!
Przez te dwa dni w ogóle tak naprawdę nie wychodziłam z domu. Chciałam się rozpakować i pobyć trochę w mieszkaniu,w którym od tak dawna mnie nie było,a które tak bardzo uwielbiałam.Niedługo wracam do pracy...a znając mojego szefa pewnie dorzuci mi na sam początek tygodniowy wyjazd do Francji,albo Azji. Nie lubił mnie, bo moje artykuły zawsze były lepsze od artykułów jego syna.Ale trudno,ja też go nie lubiłam więc chociaż nie było mi przykro :)
Dzisiaj impreza Borussi... Znowu sie stresuję. Jak chłopcy mnie 'przyjmą'? Będą mieli do mnie żal? Czy wręcz przeciwnie,wszystko będzie w porządku? Czas do początku imprezy zbliżał się wielkimi krokami.Za półtorej godziny ma przyjechać po mnie Marco,więc wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy,a następnie je wysuszyłam. Pomalowałam paznokcie tak,aby ich kolor pasował do mojej sukienki. Umalowałam się i ubrałam. Moje wcześniej zakręcone,delikatne loki, lekko puściłam tak,aby opadały na moich szczupłych ramionach.Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i zobaczyłam Marco. Zmierzył mnie wzrokiem i wyjąkał tylko
-Wow...
-Aż tak źle?-obdarowałam go lekkim uśmiechem.
-Wyglądasz nieziemsko!
-Dziękuję, muszę jakoś dobrze wyglądać,towarzysząc najprzystojniejszemu piłkarzowi Borussi. Ty też z resztą wyglądasz nieźle.-Rzeczywiście wyglądał mega przystojnie,ale Marco to tylko Marco. Przyjaciel. Nie oczekiwaliśmy od siebie niczego więcej, a przynajmniej nie ja.
-To jak, idziemy?-Zadałam kolejne pytanie. On tylko podał mi ręke. Chwycił mnie pod ramie i wspólnie udaliśmy się na przyjecie Borussi.
Zajechaliśmy na miejsce. Marco wysiadł jako pierwszy i jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi i podał rękę.Pokierowaliśmy się w strone pięknie udekorowanego hotelu.
Wchodze,patrze.....a tam Lewandowski! I znowu to samo...Znowu tak strasznie zabolało jak go zobaczyłam. Uszczypnęłam Reusa w ramie dając mu znać,że jestem na niego wściekła z racji,że mnie okłamał.
-Okłamałeś mnie. Miało go tu nie być.Wychodzę.-już chciałam sie wycofać i zmierzać gu wyjściu,ale Marco chwycił mnie za ręke i przyciągnął do siebie.
-Zaczekaj. Musicie kiedyś porozmawiać.Więc proszę Cie,nie rób scen.
Nie mogłam przestać na niego patrzeć.Widząc go zapomniałam o tym co sie dzieje wokół mnie.Kocham go.Każdą jego część. Nie potrafię już się tego dłużej wypierać. I wtedy pojawiła się ONA.Przytuliła się do jego ramienia i zaczęła robić słodkie oczka.Kto to w ogóle jest?Gdy tylko chłopcy z drużyny mnie zauważyli,od razu do mnie podbiegli i przywitali. Marco obejmował mnie ramieniem i wszyscy gawędziliśmy.Wśród nas nie było jednak Lewego.Robert stał gdzieś na uboczu i tylko nam się przyglądał.Odeszłam od chłopaków i poszłam po coś do picia.
-Widzę,że z Marco to już na poważnie.
-Nie bądź śmieszny.
-Ja jestem śmieszny? To nie ja wyjechałem bez słowa pożegnania, nikogo o tym nie informując.
-Chyba nie muszę ci przypominać,że nie byliśmy już wtedy razem..Ani dlaczego wyjechałam/
-Przez naszą kłótnię o Marco.
-Pamięć masz widzę tak samo dobrą.Z resztą z tego co widze to szybko sie pocieszyłeś.-odpowiedziałam i z pogardą spojrzałam na dziewczynę,która towarzyszyła dzisiaj Robertowi.
-A mam Ci przypomnieć przez kogo potrzebowałem pocieszenia? Poza tym to kuzynka Goetzego,a nie moja dziewczyna.Mario bawi się w swatke.
-Ale to nie ja wyzywałam Cię od puszczalskich. I dobrze wiesz,że gdyby nie tamto,bylibyśmy tu teraz razem. Jako para....
-Moglibyśmy tu być jako para gdybyś nie ignorowała moich telefonów,wiadomości i mnie samego jak ślęczałem pod drzwiami twojego mieszkania w Poznaniu!-podniósł głos i to dosyć mocno.
-Widocznie gdyby zależało Ci tak bardzo jak mówisz to bardziej byś sie postarał.-wiedziałam,że go to zaboli. Ale dobrze. Mnie jego słowa nieraz raniły.Zagotowało sie w nim.Widziałam jak złość stopniowo narasta i... w koncu wybuchnął.
-Walczyłem o nasze szczęście tak długo jak tylko mogłem! Więc nie mów mi,że to ja przegrałem,że to mi nie zależało. Bo to ty okazałaś sie być tchórzem,który nie potrafi walczyć o to co kocha, widocznie to tobie nie zależało.
-Robert, to nie jest ani czas ani miejsce na takie rozmowy.Zrozum,że wszystko sie zmieniło. Zaczynając od twoich perfum,kończąc na nas.Tyle,że nas już nie ma.-odwróciłam się na pięcie i odeszłam z trudem powstrzymując łzy.Jak zwykle wszystko popsuliśmy. Jak już miało być lepiej to Lewandowski i Jaworska musieli się pokłócić. No tak,powróciła codzienność.
______________________________________________________________________________
Tak naprawdę chyba pierwszy raz to robię,ale 25 rozdział dedykuję Nadii(Maguś). Dziękuję Ci kochana,za to jak bardzo podbudowałaś mnie w niedziele.Tak naprawdę gdyby nie ty tego bloga już dawno by nie było,a ten rozdział nigdy nie ujrzałby światła dziennego. Dziękuję za to jak bardzo potrafiłaś mnie wesprzeć. Dziękuję ♥
tak poza tym to za tydzień(5.06) rozdział 26 się nie pojawi z racji,że jadę na wycieczke. Jeżeli mi sie uda to postaram sie dodac rozdział we wtorek(4.06) ale nic nie obiecuję.Po sobocie jestem załamana...Borussia przegrała Lige Mistrzów, a Lech Poznań stracił Mistrza Polski...... załamka.
a na sam koniec prezent :D Lewy hahahahahah lovki ♥
Trzymajcie się i do następnego,buziaki!:*
Pojechałam do dawno przeze mnie nie odwiedzanego mieszkania,które dzieliłam z Natalią.Na parkingu pod blokiem widziałam zaparkowany mój samochód co znaczyło,że Natt powinna być w domu.Wjechałam windą na 7 piętro i zapukałam do drzwi mojego ukochanego mieszkanka. Pukam,pukam a tu nic! Trzeba zatem znaleźć klucze. Po długich poszukiwaniach kluczy w mojej ogromnej torebce, w końcu znalazłam zgube.Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W korytarzu zostawiłam swoje walizki i przeszłam do salonu. A co tam zastałam?
-Jezu nie wierze! Wy razem?-krzyknęłam całkowicie zdezorientowana!
-Monika! Co ty tu robisz? Słońce stęskniłam sie!-na szyje rzuciła mi sie Natala.
-W końcu wróciłaś! Tęskniliśmy.-na szyje z wielkim uśmiechem rzucił mi sie także Mario! Mario Goetze!
Moja najlepsza przyjaciółka,która jeszcze kilka miesięcy temu wypierała sie,że w żadnym facecie się już nie zakocha i Mario? Największy podrywacz i babiarz na terenie całych Niemiec?! Razem ?!
Przecież nie było mnie zaledwie miesiąc a tu takie zmiany... Boje sie dowiedzieć,co jeszcze sie wydarzyło podczas mojej nieobecności w Dortmundzie.
-Wy razem? Czy ja śnie, czy już do końca ogłupiałam?
Zdezorientowany Goetze spoglądał tylko a moją przyjaciółkę,czekając na jej odpowiedź. Oj,chyba sami jeszcze nie wiedzą na czym stoją.Ale żeś Jaworska palnęła!
-Jakie razem? Nie jesteśmy parą, po prostu sie spotykamy.-odpowiedziała szybko Papieska.
Spojrzałam na Mario,który momentalnie spuścił głowe,widać było lekko zawiedziony.
-Dobra, nie wnikam ale od kiedy to trwa?
-Zaczęło sie jakoś tydzień po twoim wyjeździe...-odpowiedziała o wiele ciszej i niepewniej.
-Coo?! I kiedy zamieżaliście mi powiedzieć ?!-obu palnęła poduszką,Mario jak zwykle zaczął pokładać sie ze śmiechu i dopiero teraz zauważyłam jaka Natalia jest w niego wpatrzona.Jak w obrazek.
-Wiecie co, ja chyba będę sie zbierał.Pobądźcie troche same.-cisze przerwał Mario.
-Nie no! Zostań! Za tobą też się przecież stęskniłam.Zrobimy razem kolacje i pogadamy.Zostań,nie daj sie prosić.-przekonywałam go.
-No dobra..A czy twoja piękna przyjaciółka pochwaliła Ci sie gdzie dostała prace?-spojrzał na nas obie jakimś dziwnym wzrokiem.
-Nieee..-spojrzałam na przyjaciółkę pytająco,unosząc brwi.
-Dostałam prace w Borussi, jako fizjoterapeutka.
-Gratulacje!-uściskałam ją i poszliśmy wspólnie przygotować posiłek.
Przyglądając sie Mario i Natalii zauważyłam w nich mnie i Roberta sprzed kilku miesięcy,a nawet tygodni. Wiem,że głupie to moje całe rozpamiętywanie,ale to jest po prostu silniejsze. Te wszystkie pocałunki,uściski,przedrzeźnianie sie.W tym wszystkim widziałam mnie i Lewego.Cały ten czas próbowałam to od siebie odrzucić,ale już dłużej tak nie potrafie.Kocham Roberta! Kocham go nad życie i nie potrafie bez niego żyć. Tęsknię za nim,strasznie.Może jednak warto dać za wygraną i wrócić do niego? Życie jest za krótkie,żeby tracić czas na coś takiego. Albo wóz albo przewóz! Wybieraj Jaworska!
Przez te dwa dni w ogóle tak naprawdę nie wychodziłam z domu. Chciałam się rozpakować i pobyć trochę w mieszkaniu,w którym od tak dawna mnie nie było,a które tak bardzo uwielbiałam.Niedługo wracam do pracy...a znając mojego szefa pewnie dorzuci mi na sam początek tygodniowy wyjazd do Francji,albo Azji. Nie lubił mnie, bo moje artykuły zawsze były lepsze od artykułów jego syna.Ale trudno,ja też go nie lubiłam więc chociaż nie było mi przykro :)
Dzisiaj impreza Borussi... Znowu sie stresuję. Jak chłopcy mnie 'przyjmą'? Będą mieli do mnie żal? Czy wręcz przeciwnie,wszystko będzie w porządku? Czas do początku imprezy zbliżał się wielkimi krokami.Za półtorej godziny ma przyjechać po mnie Marco,więc wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy,a następnie je wysuszyłam. Pomalowałam paznokcie tak,aby ich kolor pasował do mojej sukienki. Umalowałam się i ubrałam. Moje wcześniej zakręcone,delikatne loki, lekko puściłam tak,aby opadały na moich szczupłych ramionach.Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i zobaczyłam Marco. Zmierzył mnie wzrokiem i wyjąkał tylko
-Wow...
-Aż tak źle?-obdarowałam go lekkim uśmiechem.
-Wyglądasz nieziemsko!
-Dziękuję, muszę jakoś dobrze wyglądać,towarzysząc najprzystojniejszemu piłkarzowi Borussi. Ty też z resztą wyglądasz nieźle.-Rzeczywiście wyglądał mega przystojnie,ale Marco to tylko Marco. Przyjaciel. Nie oczekiwaliśmy od siebie niczego więcej, a przynajmniej nie ja.
-To jak, idziemy?-Zadałam kolejne pytanie. On tylko podał mi ręke. Chwycił mnie pod ramie i wspólnie udaliśmy się na przyjecie Borussi.
Zajechaliśmy na miejsce. Marco wysiadł jako pierwszy i jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi drzwi i podał rękę.Pokierowaliśmy się w strone pięknie udekorowanego hotelu.
Wchodze,patrze.....a tam Lewandowski! I znowu to samo...Znowu tak strasznie zabolało jak go zobaczyłam. Uszczypnęłam Reusa w ramie dając mu znać,że jestem na niego wściekła z racji,że mnie okłamał.
-Okłamałeś mnie. Miało go tu nie być.Wychodzę.-już chciałam sie wycofać i zmierzać gu wyjściu,ale Marco chwycił mnie za ręke i przyciągnął do siebie.
-Zaczekaj. Musicie kiedyś porozmawiać.Więc proszę Cie,nie rób scen.
Nie mogłam przestać na niego patrzeć.Widząc go zapomniałam o tym co sie dzieje wokół mnie.Kocham go.Każdą jego część. Nie potrafię już się tego dłużej wypierać. I wtedy pojawiła się ONA.Przytuliła się do jego ramienia i zaczęła robić słodkie oczka.Kto to w ogóle jest?Gdy tylko chłopcy z drużyny mnie zauważyli,od razu do mnie podbiegli i przywitali. Marco obejmował mnie ramieniem i wszyscy gawędziliśmy.Wśród nas nie było jednak Lewego.Robert stał gdzieś na uboczu i tylko nam się przyglądał.Odeszłam od chłopaków i poszłam po coś do picia.
-Widzę,że z Marco to już na poważnie.
-Nie bądź śmieszny.
-Ja jestem śmieszny? To nie ja wyjechałem bez słowa pożegnania, nikogo o tym nie informując.
-Chyba nie muszę ci przypominać,że nie byliśmy już wtedy razem..Ani dlaczego wyjechałam/
-Przez naszą kłótnię o Marco.
-Pamięć masz widzę tak samo dobrą.Z resztą z tego co widze to szybko sie pocieszyłeś.-odpowiedziałam i z pogardą spojrzałam na dziewczynę,która towarzyszyła dzisiaj Robertowi.
-A mam Ci przypomnieć przez kogo potrzebowałem pocieszenia? Poza tym to kuzynka Goetzego,a nie moja dziewczyna.Mario bawi się w swatke.
-Ale to nie ja wyzywałam Cię od puszczalskich. I dobrze wiesz,że gdyby nie tamto,bylibyśmy tu teraz razem. Jako para....
-Moglibyśmy tu być jako para gdybyś nie ignorowała moich telefonów,wiadomości i mnie samego jak ślęczałem pod drzwiami twojego mieszkania w Poznaniu!-podniósł głos i to dosyć mocno.
-Widocznie gdyby zależało Ci tak bardzo jak mówisz to bardziej byś sie postarał.-wiedziałam,że go to zaboli. Ale dobrze. Mnie jego słowa nieraz raniły.Zagotowało sie w nim.Widziałam jak złość stopniowo narasta i... w koncu wybuchnął.
-Walczyłem o nasze szczęście tak długo jak tylko mogłem! Więc nie mów mi,że to ja przegrałem,że to mi nie zależało. Bo to ty okazałaś sie być tchórzem,który nie potrafi walczyć o to co kocha, widocznie to tobie nie zależało.
-Robert, to nie jest ani czas ani miejsce na takie rozmowy.Zrozum,że wszystko sie zmieniło. Zaczynając od twoich perfum,kończąc na nas.Tyle,że nas już nie ma.-odwróciłam się na pięcie i odeszłam z trudem powstrzymując łzy.Jak zwykle wszystko popsuliśmy. Jak już miało być lepiej to Lewandowski i Jaworska musieli się pokłócić. No tak,powróciła codzienność.
______________________________________________________________________________
Tak naprawdę chyba pierwszy raz to robię,ale 25 rozdział dedykuję Nadii(Maguś). Dziękuję Ci kochana,za to jak bardzo podbudowałaś mnie w niedziele.Tak naprawdę gdyby nie ty tego bloga już dawno by nie było,a ten rozdział nigdy nie ujrzałby światła dziennego. Dziękuję za to jak bardzo potrafiłaś mnie wesprzeć. Dziękuję ♥
tak poza tym to za tydzień(5.06) rozdział 26 się nie pojawi z racji,że jadę na wycieczke. Jeżeli mi sie uda to postaram sie dodac rozdział we wtorek(4.06) ale nic nie obiecuję.Po sobocie jestem załamana...Borussia przegrała Lige Mistrzów, a Lech Poznań stracił Mistrza Polski...... załamka.
a na sam koniec prezent :D Lewy hahahahahah lovki ♥
Trzymajcie się i do następnego,buziaki!:*