wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 24. "Powrót 'na stare śmieci' "

To nie jest kwestia naiwności
.Po prostu masz nadzieję,że tym razem będzie inaczej.
Lepiej.Cokolwiek to znaczy.

***

Pokój,w którym się obudziłam nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał mojego pokoju. "Co ja tu robie?" "Jak się tu znalazłam?"- Zadawałam sobie te pytania,kompletnie nie potrafiąc na nie odpowiedzieć.Nie pamiętam dokładnych szczegółów dotyczących tego co działo sie po incydencie z Robertem.Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie tylko bielizne. Moja sukienka leżała na jakimś fotelu.Obróciłam się,aby spojrzeć na drugą połowę łóżka i naszczęście nikogo tam nie było.Korzystając z okazji szybko wstałam, chcąc wziąć sukienkę,ubrac sie i uciec. Już sięgałam po moje ubranie gdy do pokoju wszedł Łukasz!
-Cześć piękna.-podszedł, objał mnie i namiętnie pocałował.Początkowo jego usta tylko muskały moje,potem robiły się zachłanniejsze.A ja? Oddawałam pocałunki,trwając z nim w tej magicznej chwili. W końcu jednak oderwałam sie od niego.
-Łukasz, co ja tu w ogóle robie?-powiedziałam patrząc w jego niebieskie oczy. Miały w sobie coś takiego,że stojąc naprzeciwko niego trudno było w nie,nie patrzeć.
-To ty nic nie pamiętasz?-spytał widocznie zrezygnowany.-Prosiłaś mnie żebyś mogła u mnie spać, no i troche nas poniosło. Dalej już chyba domyślasz co sie stało.
-Mój Boże, nie powinniśmy.Znaczy ja nie powinnam.-wyszeptałam i mimowolnie oparłam głowe o jego nagi tors,był taki ciepły..
-To znaczy,że żałujesz i nie mam na co liczyć u Ciebie?
-Nie żałuje.To nie tak.Po prostu nie powinnam. Mam nadzieję,że mnie rozumiesz. Naprawdę Cie lubie i chyba nawet mi na tobie zależy,ale nie jestem jeszcze gotowa.
-Nadal go kochasz?-zdziwił mnie tym pytaniem.
-Ale kogo?-próbowałam odbić piłeczke i nawet nie wchodzić na ten temat.
-Roberta.Mówiłaś,że już go nie kochasz, a wręcz nienawidzisz i chcesz spróbować ze mną. Gdybym wiedział,że nadal go kochasz to nie poszlibyśmy do łóżka.Nie mógłbym.
-Sama nie wiem co czuje.Dlatego zapomnijmy o tym co sie działo w tym pokoju.Przepraszam.-Ubrałam sie i wychodząc musnęłam tylko jego usta swoimi wargami.Sama nie wiedziałam co mam zrobić.Jedyne co wiedziałam to to,że mój pobyt w Poznaniu sie kończy i musze wrócić do Dortmundu,stawić czoła temu przed czym uciekłam.

Siedziałam przed laptopem zamawiając bilet do Dortmundu,w jedną stronę. Zrozumiałam,że to tak naprawdę od kilku miesięcy tam jest mój dom.Mam tam pracę,dom,przyjaciół i nie moge tego wszystkiego tak po prostu zostawić ze względu na Lewego.
-Jak myślisz? Dobrze robie?-zadałam to pytanie Klaudii,która siedziała obok mnie.Bardzo wspierała mnie mnie przez ten czas kiedy byłam w Poznaniu.Dobrze było czuć,że pomimo mojego wyjazdu zawsze bedę mogła na nią liczyć,że zawsze będę dla niej tak samo ważna jak ona dla mnie.
-Najlepiej.Powinnas wrócić do Dortmundu i do Roberta.
-O nie! To na pewno sie nie stanie.
-Dlaczego? Nie pamiętasz już jaka byłaś szczęśliwa? Jacy oboje byliście szczęśliwi?Powinniście to sobie wytłumaczyć,szczerze porozmawiać.Jedna kłótnia nie powinna popsuć czegoś o co tak długo walczyliście. Uczelnia w Dortmundzie na pewno nie była zwykłym przypadkiem.Pamiętaj,nic nie dzieje sie bez przyczyny.
-Zrozum,że naprawdę zraniło mnie to co powiedział.
-Rozumiem Cie.Ale sama mówiłaś,że ty i Marco też sie siedzieliście bezczynnie. Coś was jednak do siebie ciągnęło.
-Ale..
-Bez żadnego ale.Po prostu obiecaj mi,że z nim porozmawiasz.
-Obiecuję.-przyżekłysmy sobie 'na paluszek'. Zawsze tak robiłyśmy. To była obietnica nie do złamania, do końca świata i na jeden dzień dłużej.
Z Poznania mimo wszystko wyjeżdżam szczęśliwa.Cieszę się,że w końcu pobyłam troche z rodziną,pogodziłam sie z Pawłem, spotkałam sie z najukochańszymi lechitami i pobyłam trochę z Klaudią.Mimo wszystko jednak stęskniłam się za Natalią i kochanymi Borussen.


Robert

Po tym jak pojechałem do Poznania a Monika i tak nie chciała ze mną rozmawiać,postanowiłem że chyba dam sobie spokój.Robiłem co mogłem,a ona potraktowała mnie jak śmiecia. Od czasu jej wyjazdu zrobiłem się nie do zniesienia,co przypominali mi kumple z drużyny.Byłem oschły,wredny. Nie byłem tym samym Robertem do dotychczas.Nawet po zerwaniu z Anką nie było mi tak ciężko. Teraz potrafiłem zamknąć się wieczorem w domu,przed telewizorem, ze zgrzewką piwa i samemu wszystko wypić.Ale nie mogłem juz tak dalej.To nie byłem ja. Musiałem wrócić do dawnego 'ja'.Dlatego zaprosiłem chłopaków do siebie,zanim zaczniemy ponownie treningi.
-Słuchajcie chłopaki,no cóż przedewszystkim chciałbym was przeprosić za to jak sie ostatnio zachowywałem.Wiem,byłem nie do zniesienia,ale sami wiecie jaką miałem sytuacje.Mam nadzieję,że mi wybaczycie, bo stary Robert własnie ma swój wielki powrót!-posnieśliśmy i obilismy o siebie kufle z piwem,wznosząc toast.
-No w końcu!Już myśleliśmy,że nie wrócisz!-zaśmiał sie Piszczu.
-Lewy...Nie chce psuć tej szczęścliwej dla wszystkich atmosfery,ale co z Marco? Już dużo czasu minęło,chyba powinniście w końcu pogadać.-dopowiedział Leitner.
-Już z nim gadałem.Pogodziliśmy się. Nie chcę tego rozpamiętywać.
-To dlaczego go tu z nami nie ma?
-Nie wiem, mówił,że coś mu wypadło.

Monika
W tym samym czasie..

Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu,że historia lubi sie powtarzać.Znowu siedzę w samolocie na trasie Poznań-Dortmund,nie wiedząc co mnie tam czeka,co będzie dalej.Wysiadam z samolotu i kieruje się do głównego holu,tak dobrze znanego mi lotniska.W pewnym momencie ktoś zakrywa mi oczy i woła:
-Überraschung!* 
Odwracam się i przytulam do osoba,która miała odebrać mnie z lotniska. Przytulam się do Marco..
Dlaczego akurat jego poprosiłam,aby odebrał mnie z lotniska? Pomimo tego,że to on był jednym z głównych powodów mojego rozstania z Robertem,nadal traktuję go jako bardzo dobrego kolege.Może nawet przyjaciela.Cały tamten wieczór sobie wyjaśnilismy.On był pijany, ja też nie byłam trzeźwa.Po moim wyjeździe mieliśmy ze soba świetny kontakt.On na bieżąco relacjonował mi co tam  u chłopaków z drużyny,a ja psychicznie nastawiałam go do wszystkiego co go męczy,ale czeka w najbliższym czasie.
-Dziękuję,że mnie odebrałeś!-powiedziałam,wymigując się z jego uścisku.
-Nie ma sprawy.Obiecałem więc jestem.-odpowiedział mi, jak zwykle z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jak dobrze znowu oddychać niemieckim powietrzem.-głośno zaciągnęłam powietrze do płuc.Rzeczywiście miło było tu wrócić.Poznań kocham nad życie,ale to Dortmund jest moim drugim domem.To tutaj spotkało mnie tak dużo dobra...Ach! Jaworska! Przestań do tego wszystkiego wracać i to rozpamiętywać! Co sie stało, to sie nie odstanie!
-Wiadomo niemieckie powietrze najlepsze!
-Wcale,że nie! Kiedyś zabiorę cię do Poznania,tam to dopiero jest powietrze.Najlepsze na całym świecie.A w okolicach Malty to już w ogóle.-uśmiechnęłam się i dałam mu sójkę w bok.
Wsiedliśmy do jego samochodu.Powiem szczerze,że go nie kojarze.No tak! Pachnie nowością.Reus zapewne chciał mi sie dzisiaj pochwalić swoim nowym nabytkiem. Po 10 minutach drogi widząc zdezorientowaną i wkurzoną minę Marco, w końcu zadałam mu pytanie,którego tak długo wyczekiwał:
-Ooo,nowy samochód kupiłeś?-Udałam głupią powstrzymując śmiech.
-No już myślałem,że nie zauważysz! Fajny nie ?-Jego mina była nie do opisania! Oczy zaświeciły mu się jak dwie żaróweczki, a ja dusiłam się ze śmiechu.
-Jaki to model?
Mercedes ml.A no właśnie Monika! Słuchaj mnie uważnie. Jest taka sprawa.No bo..-zaczął się jąkać.-zostałem zaproszony na impreze, i nie za bardzo mam z kim iść.
-I chcesz żebym ja z tobą poszła?-No tak jak to Marco. Zrobił słynną minkę kota ze Shreka i pokiwał głową zatwierdzająco.
-O nie, nie ma mowy.Na pewno będą reporterzy i w jakim świetle mnie to stawia? Była dziewczyna Lewandowskiego prowadza się z jego kolegą z drużyny? O nie,nie.Lewy by cie zabił.Tak w ogóle to gadałeś z nim od tamtego czasu?
-Ja nie byłbym taki pewien czy była..-powiedział cicho prawie niesłyszalnie.-A co do mnie i do niego to tak, pogodziliśmy się.Chyba.Przeprosiłem go, powiedział,że wszystko okej i przybyliśmy sobie piątke.Na tym sie skończyło.A co do tej imprezy to jak?-podniósł obie brwi i przeszył całe moje ciało swoim szerokim uśmiechem,czekając na moją odpowiedź.
-Jak ty mnie męczysz... Co to za impreza?
-Najważniejsza na świecie!
-A dokładniej?-Zaczynałam tracić cierpliwość.Byłam strasznie zmęczona,a co się z tym wiązało także nerwowa.
-A musisz wiedzieć?-spytał cicho,speszony.
-Marco...
-Impreza Borussi...
-O nie! Tym bardziej nie!

______________________________________________________________________
I zostawiam was z 24 :) jeju,jak już daleko razem zaszliśmy aż się łezka w oku kręci :D
po przegranej Lecha straciłam wszelkie nadzieje i jestem wręcz załamana.To był zły weekend a jedyne dobre co z niego wynikło to to,że powstały 2 rozdziały i kawałek 30 rozdziału :) <dumnaja> 
w sobote też nie będe oglądać ani meczu Lecha ani Ligi Mistrzów bo ide na koncert do Poznańskiej Areny, ale obejrze powtórke i oczywiście kciuki trzymam za Borussie! :D
mam nadzieję,że wam sie podobało i ta nadzieja,że Monika bedzie z Robertem powróciła,a jak będzie zobaczymy :) komentujcie bo jakos ostatnio słabo z tym. buziaki! :*
PS. mam takze nadzieję,że nie znienawidziłyście Lecha i Łukasza, przez Monike, bo nie warto :D




15 komentarzy:

  1. Ale ty świetnie piszesz *.*
    To opowiadanie jest jednym z moich ulubionych ;***
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne! jejku no świetne ! uwielbiam to opowiadanie, jest takie wciągające ... czyli jeśli dobrze zrozumiałam kibicujesz Lechowi ? oj, a ja Legii ;P ale rozdział naprawdę mistrzostwo ! czekam na rozwój wydarzeń !
    pozdrawiam i zapraszam przy okazji do sb http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/ mile widziany komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudny rozdział mam nadzieję że ona wróci do Roberta

    OdpowiedzUsuń
  4. cudne, bosko, genialnie <3
    nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo każdy jest niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział :)) Lubię Lecha i nie mam nic do Moniki za to co odwaliła :) Może i dobrze zrobiła :D A co? Nie wolno jej się zabawić :) W końcu jest wolnym człowiekiem. Nikt jej nie ubezwłasnowolnił :))Bardzo bym chciała, żeby Ona i Lewy jednak byli razem. Taka fajna z nich para. Liczę jeszcze na pikantne momenty w ich wykonaniu. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Łukasz i Monika? Jej! Tak myślałam, że poszli do łóżka, ale nie byłam pewna czy tak to wymyślisz (; Cieszę się, że Monika wróciła do Dortmundu i teraz jej relacje z Robertem się polepszą i zdecydowanie powrócą ich wspólne, miłosne, romantyczne chwile. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Łukasz namącił! Jestem bardzo ciekawa reakcji Lewego jak się dowie. Robert nie powinien sobie odpuszczać Moniki. O miłość trzeba walczyć, ale dobrze, że wraca do siebie. Czekam na następne. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Monika ma byc z Lobeltem bo FOCH !
    Żartuje to twoje opowiadanie i twoja wizja. Więc jedyne czego życzę to weny i jeśli masz chwilę czasu to zapraszam na 4 rozdział do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całość i jest po prostu cudowna ♥ jejka chyba to najlepsze opowiadanie jakie czytałam ! To jest genialne, wprost nie do opisania *_* Czekam na następny ♥
    http://ilovelewandowski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No, nadrobilam u swojej ukochanej Lechitki! :* Tutaj, na blogerze nie mam z kim laczyc sie w bolu z powodu sobotniego meczu.. Ech, wrocmy do tematu - rozdzial cudowny! W sumie to dobrze, ze stalo sie to co stalo po tej imprezie.. Taki zwrot akcji zawsze sie przyda :) Nadal po cichu licze na powrot Moni i Lewego :> Nic, tylko czekac na kolejny! :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to <3 Nie mogę się doczekać nexta.. ;D
    Mam nadzieję, że ona pójdzie jednak na tę imprezkę ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy next.? Ja po prostu kocham tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział ; DD fajnie piszesz

    zapraszam do siebie :)
    http://zatorrr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Super blog i świetny rozdział :)
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń