"Skarbie, mam nadzieję że będziesz trzymać dzisiaj za mnie kciuki. Do zobaczenia. ;*"
Bardzo mi na nim zależy,ale nie chce go krzywdzić.Tyle ,że nie wiem jak mu to powiedzieć.Muszę wracać do Poznania, na studia.Nie mogę zostać w Dortmundzie. A dobrze wiem, że Robert na pewno nie zgodziłby sie na jego przeprowadzke do Polski, ba! Ja też bym sie na to nie zgodziła. Chcąc zostawić go jednak w małej niepewności nie odpisałam na jego smsa. Czas płynął jak szalony. Kuby od samego rana nie było bo przygotowywali sie do meczu.Z Agata byłam w kuchni. Sprzątałyśmy i zaczęło sie:
-Co jest między Tobą i Robertem ? - spytała troche podejrzliwie, ale widziałam na jej twarzy mały uśmieszek.
- A jest coś ? -udałam zdziwioną.
-No przecież trudno było tego nie zauważyć na wczorajszej kolacji. Lewy wpadł po uszy.
-No właśnie! On wpadł po uszy. A ja nie wiem co mam zrobić żeby przestał. Przecież zaraz nasz kontakt sie urwie. Ja wracam do domu a on zostaje tutaj. Naprawdę nie wiem jak mu to powiedzieć, nie krzywdząc go.
-Tym bardziej,że dopiero był skrzywdzony...
- No właśnie! Naprawde mi na nim zależy,ale muszę patrzeć na własne wybory. Przez te pięć dni do niczego nie dojdzie. Obiecuje.Może w końcu sobie odpuści...
- Tak myślisz ?
-Mam taką nadzieje.
W końcu do meczu została godzina. Musiałam zacząć sie szykować. Włosy związałam w kucyk, delikatnie sie pomalowałam, ubrałam koszulke od Roberta i czarne dżinsy. Pojechałyśmy z Agatą i Oliwką na Siganl Iduna Park.Widziałam ten stadion pierwszy raz. Robił piorunujące wrażenie! Mecz sie zaczął. Nasi chłopcy prowadzili z Bayernem od pierwszej minuty. Piękne akcje i 5 bramek podczas gdy Bayern zdobył tylko 2! Robert strzelił trzy bramki. Dobrze wiedziałam,że pierwszą zadedykował swojemu zmarłemu tacie... zawsze tak robił. Natomiast kolejne dwie zadedykował mi. Przesłał buziaka w moją stronę. Na trybunach siedziało 80 tysięcy ludzi a on całusa przesłał tylko do mnie!Poczułam sie wtedy taka bardzo wyjatkowa. Zrozumiałam ,że dla Roberta to być może coś więcej niż tylko przelotny romans. Mijała 85 minuta meczu, postanowiłam zejść do miejsca obok ,którego będzie przechodził Robert kierując sie do szatni. Chciałam pogratulować mu jako pierwsza.Widziałam tam ogromną ilość mediów,które lekko mnie stresowały. Usłyszałam gwizdek oznaczający koniec meczu.Chłopcy zaczęli schodzić z boisk. Na początku gromady szedł Hummels, który lekko sie do mnie uśmiechnął i puścił oczko. Od razu usłyszałam jak ktoś woła "O patrz Lewy kto już na Ciebie czeka." Robert chyba nawet nie zauważył reporterów próbujących go zatrzymać.Był coraz bliżej mnie cały czas patrząc mi głeboko w oczy.W końcu podszedł do mnie i nawet nie zdąrzyłam mu pogratulować bo ten... od razu mnie pocałował! Nawet nie wiedziałam co mam zrobić oprócz odwzajemnienia pocałunku. Kiedy sie ode mnie odsunął znowu nie zdąrzyłam nic powiedzieć bo dał mi tylko krótkiego całusa i poszedł do szatni. Kątem oka zobaczyłam zbliżających sie do mnie reporterów więc szybko stamtąd uciekłam. Wróciłam do domu i od razu położyłam sie spać. Po prostu nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Znowu miałam okropne wyrzuty sumienia. ale również byłam szczęśliwa jak nigdy wcześniej.
______________________________________________________________________________
Wiem ,że ten rozdział nie należy do najdłuższych, ale musicie mi to wybaczyć samo jakoś tak wyszło ;)
Dzisiaj jest 30 stycznia i to właśnie dzisiaj jest równy miesiąc od założenia tego bloga, od miesiąca trwacie z tą historią i dzisiejszy rozdział to taki mały prezent dla was ode mnie. :).
Chciałam wam w szczególności podziękować za wszystkie bardzo miłe komentarze ,które bardzo podtrzymują mnie przy tym aby ciągnąć tą historie nie tylko dla siebie ,ale również dla was. Dość dużym zdziwieniem było dla mnie te 10 komentarzy pod rozdziałem 7. Także dziękuje wam bardzo! :*
To jak dacie rade pobić tą 10? Ja w was wierze , buziaki widzimy sie z nowym rozdziałem za tydzień(najprawdopodobniej w piątek) ! ♥
+ dzięki za 3311 odwiedzin w 30 dni!